piątek, 30 listopada 2012

Chińskie ciasteczka z wróżbą (na Andrzejki)

 


Nie mogło ich zabraknąć. I nie o smak chodzi, bo jadałam wiele innych, smaczniejszych ciasteczek (co absolutnie nie oznacza, iż te są niezjadliwe, czy niedobre - po prostu zwykłe: jajeczne, waniliowe, niezbyt słodkie, kruche, ale nie tłuste), ale o wróżby w środku. Bo kto w Andrzejki nie chce dowiedzieć się, jaka przyszłość go czeka, na co ma liczyć, czego może się spodziewać? Ciastko prawdę Ci powie! ;-) Dlatego nie zastanawiajcie się długo i jeśli macie chwilę - zdążycie jeszcze przed wieczornym wróżeniem z przyjaciółkami. Albo po prostu zróbcie je tylko dla siebie ;-)


Składniki
  • 3 jajka
  • 8 dag cukru
  • 1/2 torebki cukru waniliowego (8 g)
  • 2 łyżki oleju
  • 1 łyżeczka olejku waniliowego
  • 30 dag mąki pszennej
  • szczypta soli
  • obrane migdały lub orzechy laskowe
  • wydrukowane lub odręcznie napisane wróżby
Jajka roztrzepać z cukrem i cukrem waniliowym, miksować przez chwilę. Dodać olej i olejek, następnie mąkę i sól, mikserem wyrobić ciasto. Rozwałkować na dość cienki placek, wycinać szklanką kółka (moja miała średnicę 7 cm). Na środek każdego kółka nakładać orzech i wróżbę, zlepiać i formować rożek, wywijając końcówki ciasteczka. Piec w temp. 180 st. C przez ok. 18 min.




źródło: klik; kiedyś już je robiłam klik

środa, 28 listopada 2012

Norweskie bułeczki cynamonowe




Zadziwiające, jak wiele zależy od Ciebie. Od Twojego nastawienia. Od Twojej psychiki, od Twojego podejścia, od Twojego opanowania i od Twojej chłodnej analizy, pozbawionej subiektywizmu. Zadziwiające, jak wiele człowiek jest sobie w stanie wmówić, w co uwierzyć, co dokonać. Wystarczy chcieć. Wystarczy tylko chcieć, najmocniej na świecie, a można osiągnąć nieosiągalne.
Z takiego założenia wyszłam na początku tego roku szkolnego, rozpoczynając - jak mi się wtedy, te raptem 3 miesiące temu, wydawało - długą i żmudną pracę nad sobą. I albo jestem bardzo plastyczną osobowością, albo właśnie potrafię sobie wszystko, albo otaczają mnie ludzi naładowani dobrą energią.
Albo to wszystko razem się skumulowało (skłaniam się ku tejże teorii).
Niemniej jestem dumna: z dokonanych wyborów, z tym, że mam prawie całkowitą władzę nad sobą, że nauczyłam się cieszyć z drobiazgów, że dostrzegłam, czego potrzebuję do kompletnego szczęścia. A nie potrzebuję wiele. Każdy z nas potrzebuje tego samego i podejrzewam, że w porównywalnie znikomych ilościach. Rodzina. Przyjaciele. Pasja. Samoakceptacja.


Składniki
Ciasto
  • 600 g mąki pszennej
  • 80 g cukru
  • 1/2 łyżeczki solu
  • 21 g drożdży błyskawicznych albo 45 g świeżych
  • 100 g niesolonego masła
  • 400 ml mleka
  • 2 jajka

Nadzienie
  • 150 g miękkiego masła
  • 150 g cukru
  • 1 1/2 łyżeczki cynamonu
  • jajko do posmarowania
Składniki nadzienia wymieszać w miseczce.
Mąkę wymieszać z cukrem, solą i drożdżami. Masło roztopić, dodać do roztrzepanych jajek i mleka. Powstałym płynem zalać suche składniki i wyrobić miękkie, sprężyste ciasto*. Gotowe ciasto przełożyć do natłuszczonej miski, przykryć czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 30 min. 1/3 ciasta rozwałkować na kształt blaszki (o wymiarach ok. 33x24 cm) - będzie to spód bułek. Resztę ciasta rozwałkować na oprószonej mąką stolnicy na prostokąt. Posmarować równomiernie nadzieniem, zwinąć w rulon i ułożyć na przygotowanym spodzie. Odstawić do napuszenia na 20 min. Piekarnik nagrzać do 230 st. C. Przed pieczeniem posmarować bułeczki rozkłóconym jajkiem. Piec 20-25 min. Zajadać ciepłe ze szklanką mleka ;-)


* moje ciasto się lepiło i musiałam dodać trochę mąki



źródło: Nigella

poniedziałek, 26 listopada 2012

Francusko-angielskie ciastka z mincemeat



Tak, to już zdecydowanie TEN czas. Czas pachnących cynamonem palców, rodzynek lądujących jedna po drugiej w brzuchu, czas suszenia jabłek na wigilijny kompot, pieczenia pierniczków, miodowej herbaty, słodkich, korzennych kolacji i planowania świątecznych zakupów, menu, sylwestrowego wyjazdu...
A poniżej jeden z kilku sposobów na wykorzystanie mincemeat (klik). To chyba najprostsze, co można zrobić - i jakie pyszne! Chrupiące, maślane, francuskie, złociste ciasteczka z bakaliowym nadzieniem, oprószone cukrem pudrem niczym śniegiem... Z pewnością umilą oczekiwanie na grudzień.


Składniki
  • 2 arkusze ciasta francuskiego o wym. ok. 25x40 cm każdy
  • ok. 150 g nadzienia mincemeat
  • jajko do posmarowania
  • cukier puder do oprószenia 
Piekarnik nagrzać do 220 st. C. Jeden arkusz ciasta rozwinąć. Kwadratową foremką 'narysować' ciasteczka, nie przycinając ciasta. Na każdy kwadracik nałożyć nadzienie, a wewnętrzne krawędzie posmarować jajkiem. Ułożyć drugi arkusz ciasta i docisnąć w miejscach bez nadzienia. Za pomocą tej samej foremki wyciąć ciastka. Można je jeszcze raz posmarować jajkiem (tym razem z wierzchu). Ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec ok. 15 min.

Nigella proponuje do ciastek masełko burbonowe, którego ja nie robiłam, ale podam procedurę dla zainteresowanych:
  • 100 g miękkiego masła
  • 200 g jasnego cukru trzcinowego
  • 30-50 mi burbona
Masło utrzeć z cukrem, stopniowo wmieszać alkohol i dokładnie wymieszać. Podawać razem z ciasteczkami.

Smacznego!



źródło: Nigella

niedziela, 25 listopada 2012

Bułeczki półrazowe



Co powiecie na świeże bułeczki w niedzielny poranek? Brzmi pysznie? I było! Wstałam wcześniej, cichutko krzątałam się po kuchni, uformowałam zdrowe kulki i wstawiłam do pieca. W całym domu pachniało świeżym, domowym pieczywem. Potem usiedliśmy razem do stołu i celebrowaliśmy wspólny, rodzinny posiłek. Tak powinno być w każdym domu... Miłej niedzieli!


Składniki (10 bułek)
  • 140 ml pełnego mleka
  • 140 ml wody
  • 225 g mąki pszennej razowej
  • 225 g mąki pszennej białej chlebowej
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka drobnego cukru
  • 1 łyżeczka suchych drożdży
  • dodatkowo: mleko do glazury, mąka do formowania, płatki owsiane lub inne ziarna do posypania
Oba rodzaje mąki wymieszać z cukrem, solą, drożdżami. Dodać mleko i wodę, zagnieść miękkie ciasto. Przełożyć do natłuszczonej miski, przykryć i odstawić do wyrośnięcia na godzinę. Wyrośnięte ciasto przenieść na lekko obsypany mąką blat, chwilę zagnieść i podzielić na 10 części. Podzielone ciasto przykryć, następnie pojedynczo z każdego kawałka uformować kulkę. Uformowane bułki ułożyć na natłuszczonej blaszce i odstawić do napuszenia, pod przykryciem na około 30 minut. Przed pieczeniem każdą bułkę lekko przycisnąć palcami, aby usunąć bąbelki powietrza, posmarować mlekiem i posypać płatkami.
Piec 15-20 minut w temperaturze 200 st. C. Smacznego!



źródło: klik

piątek, 23 listopada 2012

Pierniczki całuski



Dziś rozpoczyna się korzenny tydzień... Dlatego też aromat przyprawy piernikowej otula kuchnię przyjemnym ciepłem... A jeśli dołożymy do tego jeszcze gorący piekarnik, świeżo zaparzoną kawę ze spienionym mlekiem i odrobiną cynamonu, kardamonu oraz imbiru, a także ciepły kocyk - chłodne powietrze i deszczyk za oknem nie będą nam straszne. Gwarantuję, że humor też się polepszy - w końcu pieczenie jest najlepszym sposobem na jesienne depresje, a wszystkie korzenne zapachy przywodzą na myśl zbliżające się wielkimi krokami najpiękniejsze Święta...


Składniki (2 blaszki małych ciasteczek)
  • 100 g pszczelego miodu
  • łyżeczka przyprawy do piernika
  • 3-4 utłuczone goździki
  • 3 łyżki wody
  • 300 g mąki
  • 30 g masła
  • 8 czubatych łyżeczek cukru
  • 1 duże jajko
  • 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
  • roztrzepane żółtko z wodą do posmarowania
  • dowolne orzechy lub bakalie (nie polecam rodzynek)
Miód podgrzać z przyprawami i goździkami, aby się rozpuścił i powstała płynna, jednolita (pięknie pachnąca! :-)) masa. Dodać 1 łyżkę wody, porządnie wymieszać i ostudzić. Mąkę wymieszać z cukrem, proszkiem, dodać masło i rozetrzeć palcami. Wlać miód, wbić jajko, dodać 2 pozostałe łyżki wody i zagnieść ciasto. Gdyby konsystencja nie była odpowiednia można dodać jeszcze trochę wody.
Ciasto rozwałkować, bardzo delikatnie podsypując mąką. Wycinać pierniczki, kłaść na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Smarować żółtkiem, w środek wciskać po orzeszku. Piec w 200 st. C przez 8-10 min. (zależy od wielkości i grubości pierniczków, długość pieczenia należy indywidualnie modyfikować).



źródło: książka "Nastolatki gotują"

wtorek, 20 listopada 2012

Granola świąteczna


Dopiero co zaczął się rok szkolny, a tu już jesteśmy w drugiej połowie listopada. Ani się obejrzę, a będą Święta, Sylwester, Studniówka, ferie, Wielkanoc... MATURA! :-D A potem... Ponad 4 miesiące wakacji, kompletny luz, może jakaś praca, dużo czasu w kuchni, ach...
Jednak nie ma co wybiegać tak daleko w przyszłość, na razie jesteśmy w listopadzie i wielkimi krokami zbliża się Boże Narodzenie. Chciałam poczuć ten klimat już teraz, więc niewiele się zastanawiając, weszłam do kuchni, włączyłam piekarnik, a w misce wymieszałam to, co najlepiej odda atmosferę Świąt... I po 30 minutach cały dom pachniał tak, jak sobie tego życzyłam.


Składniki
  • 2 szklanki płatków owsianych (użyłam błyskawicznych)
  • pół szklanki otrębów owsianych
  • 2 łyżki cukru trzcinowego
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1 łyżeczka przyprawy piernikowej
  • 2/3 szklanki płynnego miodu
  • skórka z całej małej pomarańczy i sok z połowy
  • 4 czubate łyżki maku
  • 50 g podprażonych na suchej patelni płatków migdałowych
  • 100 g groszków czekoladowych lub tabliczka posiekanej czekolady (dowolnej, u mnie gorzka)
Płatki wymieszać z otrębami. Dodać cukier, cynamon, przyprawę, wymieszać. Dodać miód, skórkę z pomarańczy, sok, mak i wszystko dokładnie wymieszać, przełożyć na blaszkę (wyłożoną papierem do pieczenia). Prażyć w piekarniku (170 st. C) przez 30-40 minut. W trakcie pieczenia kilkukrotnie przemieszać. Po wyciągnięciu z piekarnika i ostudzeniu do granoli dodać płatki migdałowe i czekoladę. Przechowywać w szklanym, suchym pojemniku lub zakręcanym słoiku.

niedziela, 18 listopada 2012

Nadzienie mincemeat



Zabierałam się do tego nadzienia jak przysłowiowy pies do jeża. Dużo czasu musiało minąć, zanim wreszcie je zrobiłam... I jestem pod absolutnym wrażeniem! Szczerze mówiąc - spodziewałam się 'pomieszania z poplątaniem'. Bo jest tu wszystko, co kojarzy się ze Świętami. Mega mieszanka smaków. Słodki miód, cierpka żurawina, aromatyczne przyprawy, mocny alkohol, kwaskowata pomarańcza. Zaraz po przygotowaniu wyczuwalne są wszystkie smaki, po nocy spędzonej w lodówce całość nabiera charakteru, a smaki się przegryzają. Bardzo, bardzo polecam.
I przy okazji może napiszę swoje zmiany, bo trochę ich jest: po pierwsze - użyłam mrożonych czerwonych porzeczek zamiast żurawiny (nie rozmrażałam ich), sprawdziły się świetnie. Zamiast porto dodałam gęsty syrop żurawinowy (kupny, coś na miarę syropu malinowego do np. herbaty, tylko smak żurawinowy), dodałam też po 1,5 łyżeczki cynamonu i imbiru, pominęłam goździki. Dodałam 150 g rodzynek, 80 g suszonej żurawiny, zamiast klementynki - sok z 1/2 pomarańczy. Brandy zastąpiłam 50 ml rumu. Miód był lipowy ;-)


Składniki
  • 60 ml czerwonego porto
  • 75 g miałkiego brązowego cukru
  • 300 g żurawiny
  • 1 łyżeczka mielonego cynamonu
  • 1 łyżeczka mielonego imbiru
  • 1/2 łyżeczki mielonych goździków
  • 75 g koryntek
  • 75 g rodzynek
  • 30 g suszonej żurawiny 
  • sok i skórka otarta z 1 klementynki
  • 25 ml brandy
  • kilka kropel ekstraktu migdałowego
  • łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 2 łyżki miodu (30 ml)
Moje zmiany - patrz wstęp.
Porto wlać do garnuszka. Dodać cukier i podgrzać, aż się rozpuści. Dodać żurawinę, cynamon, imbir, goździki, koryntki, rodzynki, suszoną żurawinę, sok i skórkę z klementynki. Wymieszać i gotować na małym gazie przez ok 20 min., aż owoce wchłoną płyn i całość zgęstnieje. Zdjąć z ognia i chwilę wystudzić. Dodać alkohol, ekstrakty, miód, wymieszać dokładnie. Przechowywać do 10 dni w lodówce.



źródło: Nigella świątecznie

sobota, 17 listopada 2012

Miodowe listki



Pewnego sobotniego ranka - jeszcze we wakacje - przybiegła do nas Babcia (mieszka naprzeciw mojego domu). Akurat szykowałam się do wyjścia, bo planowałyśmy z Mamą większe zakupy, wyprawę do centrum handlowego, chciałyśmy rozejrzeć się za kilkoma akcesoriami i paroma 'zabawkami' do szkoły ;-) Babcia usiadła do stołu, zjadłyśmy po kawałku ciasta, po czym wcisnęła mi w dłoń banknot, 'żebym coś sobie od niej kupiła'. Na początku trochę oponowałam, ale w efekcie pieniądz zabrałam i kupiłam moją szczęśliwą, maturalną bransoletkę i kilka wykrawaczek do ciasteczek za łączną kwotę idealnie pasującą do nominału tegoż banknotu :-) Wykrawaczki są w kształcie listków i idealnie wpisały się w moją koncepcję miodowych, jesiennych ciasteczek - lekko kruchych, aromatycznych, lekko słodkich.


Składniki
  • 65 g masła
  • 2 czubate łyżki miodu
  • 1/3 szklanki cukru
  • 2,5 szklanki mąki pszennej
  • płaska łyżeczka sody
  • duże jajko, roztrzepane
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu migdałowego
  • ewentualnie: 2-3 łyżki mleka
Masło, miód, cukier włożyć do garnuszka i podgrzewać na małym ogniu do rozpuszczenia cukru. Mąkę wymieszać z proszkiem, wlać rozpuszczoną masę, dodać jajko, ekstrakt i zagnieść ciasto. Gdyby było zbyt suche - dodać mleko. Ciasto zawinąć w folię i odłożyć w chłodne miejsce* na min. 12 h (moje odpoczywało dobę). Po tym czasie rozwałkować je na grubość 5 mm** wycinać ciasteczka, układać na natłuszczonej i wysypanej mąką blaszce (lub wyłożonej papierem do pieczenia). Piec w nagrzanym do 180 st. C piekarniku przez 8-12 min. (długość pieczenia zależy od wielkości ciastek).


* najlepiej żeby nie była to lodówka - trochę jednak za zimno; ja swoje zostawiłam w piwnicy
** musi się trochę zacieplić, wałkowanie twardego ciasta graniczy z cudem



źródło: przerobiony przepis z gazetki '48 pomysłów na wyśmienite ciasteczka' magazynu Claudia

czwartek, 15 listopada 2012

Budino di cioccolato


Tandeta. Tandeta zalewająca nas z wszystkich stron. Pstrokate, rzucające się w oczy, błagające o zainteresowanie. Wszystko - ludzie, produkty w sklepach, książki.
Chciałam zacząć kupować prezenty pod choinkę. Jednak wszystko jest takie oklepane i kiczowate, że mi się odechciało. Idę więc do kuchni, rozmrażam maliny, biorę garnuszek, łamię czekoladę, rozbijam jajka, odmierzam mleko i śmietankę. Gotuję budyń, siadam pod kocem z ulubioną książką i na chwilę odrywam się od tandetnej codzienności...
PS Spełniło się to, o czym ostatnio w skrytości pisałam. Tak, tak, tak. 


Składniki (4 malutkie porcje lub 2 większe jak na zdjeciu)
  • 250 ml tłustego mleka
  • 125 ml gęstej tłustej śmietany (30%)
  • 60 g miałkiego cukru
  • 1 łyżka skrobi kukurydzianej
  • 35 g kakao w proszku
  • 2 łyżki wrzątku
  • 2 żółtka
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 60 g gorzkiej czekolady (przynajmniej 70% zawartości miazgi kakaowej), drobno posiekanej
Mleko podgrzać ze śmietaną w rondelku. Do drugiego rondla wsypać cukier, skrobię i przesiane kakao. Dodać wrzątek i wymieszać na gęstą pastę. Ciągle mieszając dodać po jednym żółtku, dolewając jednocześnie podgrzane mleko ze śmietaną i ekstrakt. Mieszając, podgrzewać przez 3-4 min. aż całość zgęstnieje. Zdjąć z ognia i dodać czekoladę, wymieszać. Rozlać do pucharków. Przykryć folią (tak aby dotykała wierzchu budyniu), wystudzić i odstawić do lodówki. Podawać lekko ocieplone, nie prosto z lodówki, z owocami, syropem, sosem czekoladowym lub śmietanką.


źródło: Nigella ekspresowo

poniedziałek, 12 listopada 2012

Chleb wieloziarnisty i tag



Dziś na szybko, bo poniedziałek, bo dużo przeszkód do pokonania w ciągu tego tygodnia, bo mało czasu, bo dużo narzekania, bo sinusoidalne emocje. Bo chciałabym się oddać blogowaniu w stopniu zadowalającym, tymczasem pojawiam się i znikam. I nawet piszę mało, bo coś ostatnio weny brakuje ;-)
Przy okazji - zostałam zaproszona do wzięciu udziału w blogowej zabawie. Dziękuję Ci bardzo Whiness! :-) Moje odpowiedzi znajdują się na końcu posta.


Składniki
  • 1 kg mąki pszennej
  • łyżka soli
  • łyżka cukru
  • 70 g świeżych drożdży
  • 1 l ciepłej wody
  • 3 duże garście płatków kukurydzianych
  • po dużej garści: siemienia lnianego, pestek dyni, słonecznika, płatków migdałowych, płatków owsianych, posiekanych orzechów włoskich
  • oliwa bądź masło
  • płatki owsiane do posypania formy
  • jajko
  • mak 
Do mąki dodać sól, wymieszać. Zrobić dołek, wrzucić do niego rozkruszone drożdże, zasypać cukrem i zalać szklanką wody. Odstawić na 10-15 min., aż drożdże 'ruszą'. Następnie dodać resztę wody, wymieszać wszystko łyżką. Dodać płatki, siemię, dynię, słonecznik, płatki migdałowe, owsiane i orzechy. Wymieszać ponownie. Przełożyć do natłuszczonej, dużej miski, przykryć ściereczką i odstawić do podwojenia objętości (zajmuje to ok. 30 min). Dużą, podłużną formę lub 2 mniejsze nasmarować oliwą lub masłem, wysypać płatkami owsianymi. Przełożyć ciasto do przygotowanych foremek, przykryć, odstawić na 10-15 min. do napuszenia. Jajko roztrzepać. Posmarować wierzch chleba, posypać makiem. Piec w piekarniku nagrzanym do 220 st. C przez godzinę.



źródło: przepis dostałam dawno temu od Chrzestnej, ona również dostała go od kogoś, ten ktoś od kogoś... Niemniej widziałam kilkukrotnie podobne receptury w Internecie


Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

1) Ulubiona słodycz?
Jedna? Nie, to niemożliwe, żebym wybrała. Wszystko w zasadzie - od ciast, ciasteczek, przez lody, desery, aż po śniadania i obiady na słodko.

2) Idealne śniadanie?
Ostatnio mam 2 klasyczne typy - grzanki z białym serem i domową konfiturą albo jogurt naturalny z owocami i granolą.

3) Czy była jakaś potrawa, owoc, warzywo, którego nie znosiłaś w dzieciństwie, a teraz się nią zajadasz?
Hm. Raczej odwrotnie - w dzieciństwie jadłam np. wątróbkę, podroby z rosołu, itd., teraz nie lubię.

4) Czego byś nigdy nie zjadła?
Tak jak Whiness - robaków i jeszcze niektórych owoców morza. Mam trochę awersję do kuchni dalekowschodniej, ale nie w wydaniu polskim, tylko tej tradycyjnej, ichniejszej, ze wszystkimi 'wynalazkami'

5) Najgorsza rzecz, jaką jadłaś?
Jeśli jadam na mieście czy w restauracjach - staram się wybierać potrawy pewne, które trafią w mój gust, żeby ustrzec się niesmaku i niezadowolenia. Czasem zdarza mi się jednak dostać coś niedobrego, pamiętam ostatnie takie danie, czyli mielony w szkolnej stołówce. Ohyda!

6) Ulubiony film lub serial?
Nigdy w życiu, obie części o Bridget Jones, Listy do M. (zdecydowanie), Ciało, Pulp Fiction, Bill Kill zresztą też. Dużo, naprawdę dużo, różnych gatunków. Jeśli chodzi o seriale - jestem wierna TVN'owskim produkcjom: Lekarze, Przepis na życie, ostatnio się wciągnęłam w Prawo Agaty.

7) Najbardziej szalona rzecz, jaka zrobiłaś?
Raczej jestem osobą spokojną, nieskorą do robienia rzeczy 'szalonych'. Raczej w moim wypadku pasowałby tu epitet 'głupich'. Raczej wolę tego tutaj nie pisać ;-)

8) Ulubione dzień tygodnia?
W tym roku w miarę znoszę wtorki. Poza tym, każdy mój dzień tygodnia wygląda tak samo, czasem nie zauważam między nimi różnicy.

9) Ulubiona pora roku?
Każda ma w sobie to coś, każda jest inna, ciężko porównywać.

10) Jakie masz plany na ten weekend?
W zasadzie już miniony weekend... Upłynął - tak jak każdy inny - na nauce i pieczeniu.

11) Jedno z Twoich marzeń?
To najaktualniejsze spełni się niebawem. Może dziś, może jutro, może za 2 tygodnie, miesiąc albo w marcu. Kiedyś nastąpi ten dzień. A na urzeczywistnienie tych bardziej górnolotnych jeszcze trochę poczekam.


Mam nadzieję, że wybaczycie mi przerwanie łańcuszka ;-) Jeśli ktokolwiek ma ochotę - zapraszam do zabawy, nie będę jednak wyszczególniać pojedynczych blogerów. Pozdrawiam ciepło i życzę miłego tygodnia!

sobota, 10 listopada 2012

Kokosowy sernik na spodzie z muesli (bez pieczenia)



Przy tym serniku po raz pierwszy w tym roku zapachniało mi Świętami. I sama nie wiem, dlaczego. Nie ma w nim ani przypraw korzennych, ani pomarańczy, ani typowych bakalii, maku... Może to moja podświadomość spłatała psikusa, może aż tak bardzo pragnę już Gwiazdki, że ją wyczuwam nawet tam, gdzie jej nie ma? ;-) Niemniej jednak - bez względu na ten deser - przygotowania do Świąt powoli czas zacząć. Pierwsze pierniczki spoczną niebawem w puszkach, a na blogu będą pojawiały się coraz częściej bożonarodzeniowe wpisy.
Tymczasem wracam do tematu głównego, czyli sernika, którego notabene Mama nazwała deserem i jest w tym dużo prawdy. Jest syty, jest słodki, mocno orzechowy. Podawałam go z brzoskwiniami z puszki i zdecydowanie polecam ten patent - dodatek owoców dobrze mu robi. Polecam fanom kokosu - jest mocno wyczuwalny.
Sernik dodaję do akcji Orzechowy Tydzień, prowadzonej w tym roku przez Atinę. 
 

Składniki
Spód
  • 200 g granoli
  • 100 g posiekanych migdałów
  • 100 g masła + dodatkowa łyżka
  • 2 łyżki miodu
  • łyżka brązowego cukru
Dodatkową łyżkę masła rozpuścić na patelni. Wsypać łyżkę cukru i miód, rozpuścić. Dodać granolę (duże kawałki można wcześniej rozdrobnić) i migdały, chwilę uprażyć, dokładnie wymieszać. Odstawić na chwilę do lekkiego ostudzenia. Miękkie masło utrzeć mikserem na puszystą masę. Dodać miodową granolę, wymieszać. Tortownicę o śr. 23 cm wyłożyć papierem do pieczenia, wgnieść masę, odstawić w chłodne miejsce, aby całość związała i stwardniała.


Masa serowa
  • 150 g wiórków kokosowych
  • mleko do zalania wiórków (ok. szklanki)
  • 600 g serka śmietankowego (20-30% tłuszczu)
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • duży cukier wanilinowy (32 g) lub 2 łyżki domowego cukru waniliowego (klik)
  • 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 100 ml śmietanki 36%
  • łyżka żelatyny 
  • pokrojone brzoskwinie z puszki i orzechy do dekoracji przy serwowaniu
Wiórki przełożyć do garnuszka i zalać mlekiem trochę ponad ich powierzchnię. Gotować na małym gazie, aż zmiękną. Ugotowane całkowicie ostudzić. Serek zmiksować z cukrem pudrem i cukrem wanilinowym. Dodać ekstrakt, zmiksować. Żelatynę namoczyć najpierw w odrobinie zimnej wody, następnie zalać podgrzaną kremówką (nie wolno doprowadzić jej do wrzenia, bo się zważy). Cały czas miksując masę serową, dolewać kremówkę. Tężejącą masę wylać na przygotowany spód. Przykryć folią aluminiową i odstawić do stężenia i 'przegryzienia'. Podawać schłodzone, z brzoskwiniami i posypane orzechami. Smacznego! :-)




źródło: inspiracja klik, spód jak tutaj

czwartek, 8 listopada 2012

Razowe cynamonowe muffiny z malinami


Mówiłam Wam już, że mój zamrażalnik pęka w szwach od owoców. To jest bardzo dobre rozwiązanie, szczególnie teraz, gdy do dyspozycji zostały już tylko jabłka, resztki gruszek, ostatki śliwek, a na sklepowych półkach powoli zaczynają pojawiać się dorodne pomarańcze, kiwi, mandarynki...
Żeby choć na chwilę przenieść się w letni klimat upiekłam na weekend muffiny (dopiero minęły dwa miesiące szkoły, a ja jestem zasypana pracami, projektami, kółkami, fakultetami, korepetycjami... Byle do kwietnia ;-)). Szybko, smacznie, słodko i trochę zdrowiej - z dodatkiem pełnoziarnistej mąki.


Składniki (10 muffin)
  • 0,5 szklanki* cukru pudru
  • 3/4 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej (użyłam Lubelli)
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 1,5 płaskiej łyżeczki proszku do pieczenia
  • duże jajko
  • 1/4 szklanki oleju
  • niepełna szklanka kefiru
  • szklanka malin
Mokre składniki (kefir, jajko, olej) wymieszać w jednej misce. Suche (mąki, cukier, proszek) - w drugiej. Mokre wlać do suchych, wymieszać szybko i niedbale. Wrzucić do ciasta maliny, jeszcze raz wymieszać. Rozłożyć do przygotowanej formy wyłożonej papilotkami. Piec 25 min. w 200 st. C.

* odmierzałam standardową szklanką po Nutelli ;-)


poniedziałek, 5 listopada 2012

Owsiane imbirowe ciasteczka


W tym roku pobiłam rekord w przygotowywaniu korzennych, jesiennych słodyczy. A to jabłecznik, a to ciasteczka, a to naleśniki z wyraźnymi akcentami cynamonowo-imbirowymi, a to szarlotkowa granola, muffiny, czy nawet same jabłka zjadane kilogramami, oczywiście w towarzystwie bardzo mlecznej kawy z kardamonem. I smażone w cukrze śliwki, a także twarde gruszki, wprost z naszego obfitującego w tym roku w owoce ogrodu. Wychodzę jednak z założenia, że życie należy sobie umilać, więc jeśli tak bardzo te 'klimaty' mi pasują, dlaczego miałabym nie zrobić kolejnych ciastek?


Składniki (20 ciasteczek)
  • 60 g miękkiego masła
  • 1/2 szklanki brązowego cukru
  • 1 duże jajko
  • 1/2 szklanki dowolnej mąki
  • 1/2 łyżeczki sody
  • szczypta soli
  • czubata łyżeczka cynamonu
  • kilkucentymetrowy obrany korzeń imbiru
  • 1,5 szklanki płatków owsianych
  • 1/3 szklanki rodzynek
  • 1/2 szklanki posiekanych orzechów włoskich
  • 2 łyżki siemienia lnianego (niemielonego)
Masło utrzeć z cukrem. Wbić jajko, zmiksować. Mąkę wymieszać z sodą, solą i cynamonem. Dodać do masy jajeczno-maślanej, zmiksować. Imbir zetrzeć na tartce. Dodać do masy, wymieszać. Dodać płatki, rodzynki i siemię, wymieszać. Formować kulki, lekko spłaszczać (lub nie), układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 st. C przez ok. 15 min.


źródło: modyfikacja przepisu klik

sobota, 3 listopada 2012

Muffiny-nagrobki


Wszystkim znane, upiorne babeczki, przypominające miniaturowe nagrobki. I choć wielu jest przeciwników takich wynalazków - mnie się podobają. Smakują również bardzo dobrze - kakaowa muffina otulona słodkim, twarożkowym kremem, oprószona ciasteczkami Oreo i udekorowana nagrobkową płytą. Zarówno krem, jak i ciasteczka na owe płyty warto przygotować wcześniej, dekorację robimy tuż przed podaniem - mamy wtedy pewność, że nic nie namięknie i przy okazji pozbywamy się problemu z przechowywaniem gotowych babeczek. Te upieczone można wtedy trzymać spokojnie w temperaturze pokojowej, a krem (koniecznie) w lodówce. Ja natomiast robiłam wszystko jednego dnia i też się udało. Polecam!
Dodatkowo, debiutuję dziś na jednym zdjęciu w roli 'trzymaczki' ;-) Kiedy dekorowałam babeczki spojrzałam na swoje czarne paznokcie, idealnie równe jeszcze 3 godziny wcześniej, a które teraz cudownie odprysnęły... i doszłam do wniosku, że nieźle wpiszą się w mroczny klimat. Za aparat chwyciła Mama (nieco protestująca), a ja miałam za zadanie tylko stać grzecznie ;-) W każdym razie - pedanci i perfekcjoniści! - wybaczcie pazury, ale to był efekt zamierzony.


Składniki
  • 200 g mąki pszennej
  • 30 g czarnego, naturalnego kakao
  • łyżka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 110 g cukru
  • 2 jajka
  • 250 g kefiru
  • 85 g masła, rozpuszczonego i ostudzonego

Krem
  • 100 g miękkiego masła
  • 100 g serka śmietankowego
  • łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 2 łyżki cukru pudru

Dodatkowo
  • kilka czekoladowych ciasteczek (8-10), zmielonych na pył (najlepiej Oreo)*
  • 12 czekoladowych ciasteczek z lukrowym lub czekoladowym napisem "RIP"
Muffiny: Składniki suche wymieszać w jednej misce, mokre w drugiej. Połączyć zawartość obu misek, ciasto wymieszać szybko i niedbale. Przełożyć do przygotowanych wcześniej foremek. Piec przez 20 min. w temp. 200 st. C. Wyjąć z formy i ostudzić całkowicie.
Krem: Masło utrzeć z cukrem pudrem. Dodać serek i ekstrakt, zmiksować. Muffiny posmarować kremem, posypać zmielonymi ciasteczkami. Naciąć nożem, robiąc miejsce na ciasteczko. W każdą babeczkę wbić "nagrobkową płytę". Gotowe! :-)

* zmieliłam ciasteczka wraz z kremem



źródło: muffiny jak tutaj

piątek, 2 listopada 2012

Halloween marshmallows pops


Dziś pomysł na "upiorną" dekorację halloween'owego stołu. Wybaczcie opóźnienie, ale naprawdę nie miałam kiedy dodać postów, w Halloween przygotowywałam wszystko (i to dopiero po powrocie ze szkoły), cudem zdążyłam przed zabawą ;-) Udało się m.in. dzięki mojej Mamie, która pomagała, jak tylko się dało. Dziękuję!
Jeśli chodzi o poniższe ''lizaki'' to zjedzenie ich jest wyzwaniem, naprawdę! Niemniej jednak mój brat i kuzynka się skusili (patrz zdjęcie), ale spełniły one funkcję dekoracyjną, bo jest to w zasadzie sam cukier. Nie zmienia to faktu, że wyglądają całkiem uroczo, a ich produkcja nie zajmuje aż tak wiele czasu (bynajmniej mnie nie zajęła, była taśmowa). Jeśli macie cierpliwość, ochotę i czas na zabawę to polecam :-)


Składniki
  • pianki marshmallows
  • cukier puder
  • gorąca woda
  • zielony barwnik spożywczy
  • granatowy barwnik spożywczy
  • kilka kropli olejku, np. waniliowego (opcjonalnie)
  • pastylki z białej czekolady (kółeczka lub groszki)
  • patyczki lub wykałaczki
Pianki nabić na wykałaczki. Cukier puder rozetrzeć z gorącą wodą i olejkiem na gęsty lukier. Zabawić zielonym barwnikiem. Gotowe pianki wbić np. w jabłko i odstawić do zastygnięcia lukru. Każdemu ludkowi przykleić oczy na lukier. Drugą partię cukru rozetrzeć z gorącą wodą i olejkiem na bardzo gęsty lukier (wręcz pastę). Przełożyć do woreczka foliowego z odciętą końcówką i nakładać na czubek pianek, pozwalając by część lukru dekoracyjnie spłynęła i utworzyła smugę (mroczny efekt ;-)). Wbić w przekrojone na pół jabłko, ułożone na talerzyku.



źródło: inspiracja - zdjęcia z internetu

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...