sobota, 4 maja 2013

White chocolate 'tiramisu'



Gdyby Włoch, z którym mieszkałam przez kilka dni w Anglii zobaczył poniższy deser, niechybnie wylądowałabym na gilotynie za profanację tradycji. Moim zdaniem jednak wszelkie odstępstwa od normy nie są niczym złym, a z modyfikacji i eksperymentów często wychodzą naprawdę ciekawe smaki i połączenia, więc dlaczego nie próbować? Inna kwestia to nazwa - może faktycznie powinnam wymyślić lepszą, ale wybaczcie - nigdy nie byłam w tym dobra. Znacznie lepiej idzie mi jedzenie takich słodkości ;-) A uwierzcie - jest słodko! Zamiast tradycyjnego, gorzkiego kakao mamy startą białą czekoladę. Amaretto zastąpiłam likierem kokosowym, a gorzkie espresso - delikatną, mleczną kawą. Dla przełamania smaków każdy deserek posypałam garstką czerwonych porzeczek (mrożonych) i przyprószyłam kokosem (i czekoladą, oczywiście!) Dacie się skusić?


Składniki *
  • tabliczka białej czekolady (100 g)
  • 250 g mascarpone
  • 250 g kremówki, 36% tłuszczu
  • 2-3 czubate łyżki cukru pudru
  • biszkopty
  • filiżanka epresso (60 ml)
  • 100 ml pełnego mleka **
  • 60 ml likieru kokosowego
  • czerwone porzeczki
  • 50 g wiórków kokosowych
Czekoladę zetrzeć na tarce. Schłodzoną kremówkę ubić z cukrem pudrem. Dodać mascarpone, zmiksować. 80 g startej czekolady dosypać do masy, resztę wymieszać z kokosem i odłożyć. Kawę wymieszać z mlekiem i likierem kokosowym. Biszkopty moczyć w kokosowej kawie ***, układać na dnie naczynia. Przykryć połową kremu, na niego zaś ułożyć kolejną warstwę namoczonych biszkoptów. Wyłożyć resztę kremu, wygładzić powierzchnię. Posypać porzeczkami i czekoladą wymieszaną z kokosem. Schłodzić przez min. 12 h w lodówce. Smacznego!


* ilość porcji zależy od wielkości szklanek; można też zrobić deser w jednym, dużym naczyniu
** można użyć też mleczka kokosowego
*** ja dodatkowo osłodziłam ją łyżeczką cukru



źródło: inspiracja - "Easy chocolate"

31 komentarzy:

  1. Mi tam taka profanacja jak najbardziej się podoba ;) zwłaszcza że mam słabość do białej czekolady, a za białą czekoladą z wiórkami kokosowymi szaleję, więc idealnie trafiasz tym deserem w moje gusta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapisuję i bardzo chętnie kiedyś wypróbuję - wygląda świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. deser jak ze snów, wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bajeczny deser. mmmmm rozmarzyłam się .... ależ bym zjadła....

    OdpowiedzUsuń
  5. Same pyszności :) idealny deser po obiedzie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. boskie połączenie...biała czeko,mascarpone i kokos!!niebo w gębie no i jeszcze moja ulubiona czerwona porzeczka!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba naprawdę skończyłabyś na gilotynie! Hah. :)
    Ale nazwa w sumie pasuje. W końcu deser inspirowany tiramisu. ^^
    Szkoda, że to jednak nie moje smaki bo wygląda pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś innego, brzmi przepysznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mniam! Maniu, jak dla mnie deser brzmi i wygląda doskonale. pysznie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. A tam opinia Włocha! Ja bym pożarła powyższe tiramisu ze smakiem!

    OdpowiedzUsuń
  11. no, zaśliniłam się!
    coś cudownego.

    OdpowiedzUsuń
  12. ooo ciekawy przepis na białe tiramisu , widzę po zdjęciach i twojej recenzji ,że warto spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku czerwone porzeczki ...... zjadlabym takie:) .... wspaniały ten deser:) uwielbiam tiramisu:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wygląda pysznie :) Tęsknię za porzeczkami, dobrze, że już prawie lato!
    Jak Ci idą matury? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście! Porzeczki to jedne z moich ulubionych owoców :-)
      A dziękuję, nie jest źle - oczywiście zawsze mogło być lepiej, ale poza polskim, co do którego jak zwykle mam mieszane uczucia, reszta na razie idzie po mojej myśli ;-)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. U mnie podobnie- polski średnio, reszta całkiem całkiem, zobaczymy jak będzie we wtorek i piątek (zdaje się, że zdajemy te same rozszerzenia, także od razu- powodzenia! :*)

      Usuń
    3. O dziękuję :* I jak poszło? Miałaś już ustne? :-)
      PS Powodzenia w piątek...

      Usuń
  15. Chemia nie była łatwa i miałam mieszane uczucia zaraz po, ale chyba dałam radę, według odpowiedzi Witowskiego ok. 93% będzie :) Na biologii raczej nie będzie tak pięknie. A Ty jakieś masz odczucia?
    Ustnych jeszcze nie miałam, angielski mam w przyszłym tygodniu, a polski dopiero 28- i całe szczęście, bo nie mam jeszcze gotowej prezentacji ;)
    Dziękuję! I Tobie także, jakkolwiek ciężko w to uwierzyć za kilka dni będziemy miały już wakacje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam po biologii i chcę umrzeć.
      Gratuluję chemii, ja nawet nie sprawdzam odpowiedzi, tylko zaczynam robić listę 'CO MOŻNA ROBIĆ PRZEZ ROK W DOMU' -.-
      Angielski i polski też mam w przyszłym tyg.: 21 i 23. Nie zdążę się nauczyć tej prezentacji, już mi mózg nie pracuje xD
      WAKACJIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII!
      Buziaki! :*

      Usuń
    2. Nie podobała się biologia? :) Okropnie opisowa, mam wrażenie, że mój arkusz to jeden wielki słowotok i bełkot i egzaminator za nic się nie domyśli, o co mi chodziło.
      Oj, przesadzasz z tym rokiem w domu :) Na pewno nie będzie tak źle, dużo pracowałaś. A mogę spytać, dokąd składasz papiery? Planujesz wyprowadzkę do innego miasta?
      Ja zaczynam się bać tego polskiego, w mojej szkole od lat było 100% zdawalności matur, a w tym roku już 2 osoby uwalili na prezentacji :(
      Przetrwaj ten przyszły tydzień, to już baaaardzo niedługo :*

      Usuń
    3. Podobała, nie podobała... Robiłam i łatwiejsze, i trudniejsze arkusze. Ten był inny, klucz pewnie będzie bardzo rozległy, ciężko wyczuć, czy akurat się wstrzelę ;)
      Możesz, jasne. W sumie składam wszędzie prócz Wro i Szczecina (pods. fizyka, której nie zdawałam) i Krakowa, bo: a) progi b) ludzie-bufony, których nie trawię...
      Tak, muszę się wyprowadzić, bo mieszkam na wiosce i dojazdy nie mają sensu, poza tym nie wiadomo, gdzie się załapię (i czy w ogóle -.-). Moja rodzina twierdzi, że mam skłonności do przesady i w siebie nie wierzę, ale ja po prostu wolę wyjść z takiego założenia, że uwaliłam i potem się zdziwić, a nie 'super mi poszło' i narażać się na rozczarowania...
      A Ty jak się czujesz? Jakie plany? :)
      Polski właśnie zaczęłam czytać ze stoperem, wyszło mi 14 min., trochę dużo, no ale i tak pewnie połowy nie powiem...
      Kurczę długo masz matury, ja kończę w tym tyg. - 23 i oddaje się błogiemu lenistwu... Buziaki :*

      Usuń
  16. O Krakowie słyszałam podobnie... Moim marzeniem jest Poznań, ale zobaczymy, czy wyjdzie :)Poza tym złożę do Gdańska, Warszawy i Katowic- ograniczenie narzuca fakt, że nie zdawałam rozszerzonej fizyki ani matematyki. O maturze staram się nie myśleć, zawracałam sobie nią głowę przez ostatnie 8 miesięcy i starczy :D Zrobiłam wszystko, co było w mojej mocy, a skoro nic już nie mogę zmienić, to nie będę się przejmować.
    U mnie o błogim lenistwie raczej nie ma mowy- od czerwca prawdopodobnie idę do pracy i na kurs prawa jazdy :) A polski dopiero piszę, więc to nawet dobrze, że mam go dopiero 28. Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jesteś sama - też nie zdawałam 3 rozszerzenia i w sumie - bardzo dobrze. Co ma wisieć, nie utonie. Jak mam się dostać to dostanę bez tego, a jak nie to choćbym zdawała i 6 rozszerzeń - będę mieć poprawkę ^^
      Zdałam w czwartek polski, myślałam że się popłaczę ze szczęścia jak wychodziłam z tej szkoły. Bałam się tego okrutnie, bo humanistka ze mnie wybitna -.-' :D
      PS Szczerze współczuję egzaminu na prawo jazdy. To są moje najgorsze wspomnienia minionego roku. Sam kurs - spoko, ale egzamin... Żadną maturą się tak nie stresowałam. Ba, wszystkimi razem wziętymi przejmowałam się mniej niż tym gównem. Ale mam nadzieję, że u Ciebie pójdzie lepiej :*

      Usuń
    2. Oby, nowy egzamin teoretyczny nie nastraja pozytywnie, ale tłumaczę sobie, że jak podołałam nauce do matury, to te kilkaset czy tysiąc pytań to już dla mnie pikuś :D
      Ja mam polski we wtorek i póki co zupełnie nie mogę zapamiętać prezentacji :( I pytań się boję... Ale gratuluję Ci zakończenia matur, teraz to już nic tylko świętować! :*

      Usuń
    3. No i jak, jak poszło??? :D
      Pozdrawiam ciepło i przepraszam za opóźnienie w moderowaniu komentarzy! :*

      Usuń
    4. Nieźle, 90%, uratowało mnie tylko to, że byłam obryta prezentacji, bo pytania miałam z kosmosu i niestety trochę poległam na rozmowie :)ALe to już KONIEC! (choć nie dane mi pocieszyć się wakacjami, zaraz od środy poszłam do pracy... w gastronomii, oczywiście :P).
      Pozdrawiam i nie ma za co! :*

      Usuń
    5. No to gratulacje! Bardzo się cieszę :))))
      Ja się najbardziej bałam ustnego polskiego, bo jestem noga z humanistycznych przedmiotów... Ale jakoś poszło. A teraz wreszcie nadrabiam spanie xD I siedzenie w kuchni, ofc :D

      Usuń
    6. A wyników pisemnego polskiego się nie boisz? Bo ja się odrobinę boję, niby nigdy próbnych na mniej niż 60% nie napisałam, ale ta matura była naprawdę dziwna... :D
      Mam nadzieję, że to siedzenie w kuchni zaowocuje wieloma nowymi przepisami na blogu- czekam! :* Ja po pracy też nadrabiam, rodzina zażyczyła sobie tort na koniec moich matur, ech... :P

      Usuń
  17. kocham wszystko co wchodzi w skład tego cuda, więc bez wątpienia jest to smakołyk dla mnie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na blogu i pozostawiony komentarz :)