Z suszonymi śliwkami jest jak z rodzynkami - albo się je kocha, albo nienawidzi. Osobiście należę do pierwszej grupy, a już do nadziewanych, w czekoladzie mam wyjątkową słabość. Tym razem, na Święta są w wersji domowej. Spójrzcie na składniki: wyobrażacie już sobie, jakie są dobre? Polecam :-)
Składniki
- 200 g suszonych śliwek (dużych i miękkich)
- masa marcepanowa * (domowa pasta migdałowa a'la marcepan - klik; batonik marcepanowy w czekoladzie w ostateczności też ujdzie)
- 50 g gorzkiej czekolady
- garść orzechów laskowych, posiekanych na dość duże kawałki
- 200 g mlecznej czekolady
- 50 g białej czekolady
- 3 łyżki masła
Śliwki delikatnie nacinać, faszerować marcepanem, orzechami i posiekaną gorzką czekoladą. Odkładać na kratkę lub inną powierzchnię, której zabrudzenie polewą czekoladową nie zaszkodzi ;-)
Mleczną czekoladę rozpuścić z masłem (ok. pół łyżki odłożyć do stopienia białej), polewać śliwki i pozostawić do zastygnięcia. Następnie stopić białą (razem z pozostawionym masłem) i dekorować (jakieś zygzaki, paseczki, etc.). Odczekać, aż zastygną. Gotowe! Najlepsze są, gdy smaki i aromaty trochę 'przejdą' sobą nawzajem :-)
* tak dużo, ile tylko da się wepchnąć do śliwki :-D
nie lubię kupnych śliwek takich, ale na domowe może bym się skusiła? :)
OdpowiedzUsuńrewelacyjne! idealne na prezent dla kogoś bliskiego :]
OdpowiedzUsuńTo ja chyba jestem dziwna, bo ani w te, ani we wte. Śliwki suszone po prostu bardzo lubię, ale to tak jak i wszystkie bakalie.
OdpowiedzUsuńCo przy okazji oznacza, że i tą wersję bym polubiła ;)