Zad. 1. Co zwykle robisz, gdy musisz się uczyć?
a) nic, leżę
b) sprzątam, co popadnie
c) wszystko, byleby tylko mieć wymówkę i nie usiąść przy książkach (a przy okazji twierdzić, że "przynajmniej zrobiłam/em dużo innych, KONIECZNYCH rzeczy)
d) uczę się.
Wiem, wiem, że wielu z Was takie rzeczy już nie dotyczą, ale przypomnijcie sobie, co w takich sytuacjach robiliście? ;-)
(szczególnie, gdy trzeba było nauczyć się na następny dzień 160 stron <zieeeeeeeeeew>)...
Przecież mam namoczone rodzynki... yyy... No i śmietana już schłodzona... eee... Coś słodkiego bym zjadła...
I zjadłam. Ja, mama, tata i brat. Pyszny, słodki, świąteczny krem, z dużą ilością bakalii, słodko-cierpkich smaków, z alkoholem, czekoladą, piernikiem. Można tego nie lubić? ;-)
Składniki (4 całkiem pokaźnej wielkości porcje)
- 500 g śmietany 36%
- paczka rodzynek (100 g)
- 50 g suszonej żurawiny
- 50 g skórki pomarańczowej kandyzowanej
- 30 g skórki cytrynowej kandyzowanej
- 50 g migdałów
- 50 g orzechów włoskich
- tabliczka czekolady pełnomlecznej
- 30 g cukru waniliowego
- ew. cukier puder (ja dodałam)
- rum
- łyżeczka ekstraktu z migdałów (nie! olejku)
- pokruszony piernik
- ew. dodatkowa czekolada i posiekane orzechy do dekoracji
Rodzynki i żurawinę zalać rumem na dobę przed przygotowywaniem deseru.
Zimną śmietanę ubić z cukrem waniliowym, cukrem pudrem (do smaku) i ekstraktem. Oba rodzaje skórek, orzechy, migdały, czekoladę posiekać. Dorzucić do śmietany, wymieszać łyżką. Dodać też rodzynki razem z żurawiną i alkoholem, w którym się moczyły. Wymieszać. Można dodać jeszcze trochę rumu - byle nie za dużo, żeby nie rozwodnić masy - i jeszcze trochę cukru pudru, gdyby było dla Was zbyt mało słodkie *. Przełożyć do pucharków i schłodzić. Przed podaniem posypać piernikiem i udekorować czekoladą oraz orzechami. Pycha! <3
* mój deser był bardzo słodki, bardzo świąteczny, bardzo alkoholowy. Raz nie zawsze, dwa razy nie często, prawda? :-P A poza tym przytłaczała mnie wizja tego sprawdzianu, musiałam dostarczyć glukozy do mózgu ;>
Ostatnio "trochę" brakuje mi czasu i stąd pewne opóźnienie. Zostałam nominowana do blogowej zabawy przez Kardamonka i Siekierą po jajach - dziękuję! Poniżej odpowiedzi na pytania, swoich nie piszę, bo z tego, co zauważyłam większość osób już wzięła udział. Miłego tygodnia życzę!
-
Co najbardziej lubisz w swojej kuchni?
Kuchni? Pomieszczeniu czy w sensie stricte twórczym? ;-)
To, że jest przestronna i utrzymana w ciepłym klimacie. Domowa.
To, że jest pełna słodyczy.
- Przepis, do którego najczęściej wracasz to:
Klasyczna, maślana babka ucierana.
- Pierwsza rzecz, którą robisz rano to:
Myślę sobie, że dzisiaj to już naprawdę pójdę spać wcześniej...
- Podjadasz ciepłe ciasto, czy cierpliwie czekasz aż wystygnie?
Podjadam najpierw składniki, potem surowe, potem ciepłe :-P
- Najdziwniejsza rzecz jaką jadłaś/przygotowywałaś?
Nie przypominam sobie takiej.
- Jak często jadasz na mieście?
Rzadko, nie mam okazji, poza tym zawsze mam dużo jedzenia w domu :-D
- Masz ulubioną restaurację?
Mam - z kuchnią włoską, w Bielsku.
- Lubisz wspólne gotowanie, czy wolisz być w kuchni sama?
W okresach świątecznych koniecznie z kimś. Poza tym czasem - sama.
- Dla kogo najczęściej gotujesz?
Dla rodziny.
- Bez czego nie wyobrażasz sobie świąt Bożego Narodzenia?
Bez dużej Wigilii u Babci.
- Twoje największe kulinarne marzenie?
Moje marzenia są związane z innymi kwestiami, pieczenie to pasja, z którą nie wiążę przyszłości ;-)
- Ruda czy czarna?
Ruda.
- Piwo, wino, wódka?
Wino.
- Czekolada biała, mleczna czy gorzka?
Gorzka.
- W Wigilię grzybowa, barszcz czerwony czy jakaś inna zupa?
Barszcz czerwony.
- Kurczak, świnka czy wołek?
Kurczak.
- Czego byś nie zjadła?
Robactwa.
- Warzywa czy owoce?
To i to <3
- Która kuchnia zagraniczna Cię inspiruje?
Hm. Żadna szczególnie, każda trochę.
- Celebrujesz posiłki czy jadasz zwykle w pośpiechu?
W pośpiechu, niestety.
- Potrawa, którą chciałbyś/chciałabyś spróbować, a jeszcze nie miałaś/miałeś okazji?
Spaghetti z owocami morza.