Cały Boży dzień się obijam. Leń mnie dopadł, oby jutro było lepiej ;-)
Bez zbędnych słów, krótko i zwięźle, bo kto był w Chorwacji wie, że zachwalać nie trzeba. A kto nie... Pooglądajcie, po prostu. Zdjęć niewiele, jakoś nie miałam weny na pstrykanie. Głównie sfotografowałam okolicę, żeby pomóc np. Babci czy Dziadkowi wyobrazić sobie teren ;-)
Aby powiększyć zdjęcia wystarczy na nie kliknąć.
widok z naszego domku. mieszkaliśmy za fragmentem tego drzewa w prawym dolnym rogu, zdjęcie robiłam z dróżki prowadzącej w górę. do plaży mieliśmy kawałek, wystarczyło przejść przez 'ulicę' (a raczej deptak, bo można tylko podjechać samochodem w celu wypakowania zawartości bagażnika), na której mieścił się jeden samochód.
oto i 'plaża' - czyli żywe skały, nawet nie żwir czy kamienie. lubię tak, przynajmniej nie mam piachu we wszystkim, w czym się da ;-)
zatoczka - kolor wody <3
niewyjściowe, jedno z niewielu zdjęć, na których można znaleźć moją osobę ;-) (odkąd pamiętam nie lubię siebie później oglądać :-P)
we wnętrzu 'akwarium' - czyli coś na miarę muzeum z rybami, morskimi żyjątkami, planszami, etc. trzypiętrowe, w budynku po forcie. obok mój Maciek (brat)
widok z dachu tegoż fortu
wciąż się zachwycam odcieniem wody. jest piękny. a samo morze czystsze niż łza, muah!
od lewej: kuzynka, Maciek, ja i kuzyn ;-)
i to by chyba było na tyle :-)