Dziś na szybko, bo poniedziałek, bo dużo przeszkód do pokonania w ciągu tego tygodnia, bo mało czasu, bo dużo narzekania, bo sinusoidalne emocje. Bo chciałabym się oddać blogowaniu w stopniu zadowalającym, tymczasem pojawiam się i znikam. I nawet piszę mało, bo coś ostatnio weny brakuje ;-)
Przy okazji - zostałam zaproszona do wzięciu udziału w blogowej zabawie. Dziękuję Ci bardzo Whiness! :-) Moje odpowiedzi znajdują się na końcu posta.
Składniki
- 1 kg mąki pszennej
- łyżka soli
- łyżka cukru
- 70 g świeżych drożdży
- 1 l ciepłej wody
- 3 duże garście płatków kukurydzianych
- po dużej garści: siemienia lnianego, pestek dyni, słonecznika, płatków migdałowych, płatków owsianych, posiekanych orzechów włoskich
- oliwa bądź masło
- płatki owsiane do posypania formy
- jajko
- mak
Do mąki dodać sól, wymieszać. Zrobić dołek, wrzucić do niego rozkruszone drożdże, zasypać cukrem i zalać szklanką wody. Odstawić na 10-15 min., aż drożdże 'ruszą'. Następnie dodać resztę wody, wymieszać wszystko łyżką. Dodać płatki, siemię, dynię, słonecznik, płatki migdałowe, owsiane i orzechy. Wymieszać ponownie. Przełożyć do natłuszczonej, dużej miski, przykryć ściereczką i odstawić do podwojenia objętości (zajmuje to ok. 30 min). Dużą, podłużną formę lub 2 mniejsze nasmarować oliwą lub masłem, wysypać płatkami owsianymi. Przełożyć ciasto do przygotowanych foremek, przykryć, odstawić na 10-15 min. do napuszenia. Jajko roztrzepać. Posmarować wierzch chleba, posypać makiem. Piec w piekarniku nagrzanym do 220 st. C przez godzinę.
źródło: przepis dostałam dawno temu od Chrzestnej, ona również dostała go od kogoś, ten ktoś od kogoś... Niemniej widziałam kilkukrotnie podobne receptury w Internecie
Nominacja
do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania
za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej
liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po
odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby,
która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o
tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię
nominował.
1) Ulubiona słodycz?
Jedna?
Nie, to niemożliwe, żebym wybrała. Wszystko w zasadzie - od ciast,
ciasteczek, przez lody, desery, aż po śniadania i obiady na słodko.
2) Idealne śniadanie?
Ostatnio mam 2 klasyczne typy - grzanki z białym serem i domową konfiturą albo jogurt naturalny z owocami i granolą.
3) Czy była jakaś potrawa, owoc, warzywo, którego nie znosiłaś w dzieciństwie, a teraz się nią zajadasz?
Hm. Raczej odwrotnie - w dzieciństwie jadłam np. wątróbkę, podroby z rosołu, itd., teraz nie lubię.
4) Czego byś nigdy nie zjadła?
Tak jak Whiness - robaków i jeszcze niektórych owoców morza. Mam trochę awersję do kuchni dalekowschodniej, ale nie w wydaniu polskim, tylko tej tradycyjnej, ichniejszej, ze wszystkimi 'wynalazkami'
5) Najgorsza rzecz, jaką jadłaś?
Jeśli
jadam na mieście czy w restauracjach - staram się wybierać potrawy
pewne, które trafią w mój gust, żeby ustrzec się niesmaku i
niezadowolenia. Czasem zdarza mi się jednak dostać coś niedobrego,
pamiętam ostatnie takie danie, czyli mielony w szkolnej stołówce. Ohyda!
6) Ulubiony film lub serial?
Nigdy
w życiu, obie części o Bridget Jones, Listy do M. (zdecydowanie),
Ciało, Pulp Fiction, Bill Kill zresztą też. Dużo, naprawdę dużo, różnych
gatunków. Jeśli chodzi o seriale - jestem wierna TVN'owskim produkcjom:
Lekarze, Przepis na życie, ostatnio się wciągnęłam w Prawo Agaty.
7) Najbardziej szalona rzecz, jaka zrobiłaś?
Raczej
jestem osobą spokojną, nieskorą do robienia rzeczy 'szalonych'. Raczej w
moim wypadku pasowałby tu epitet 'głupich'. Raczej wolę tego tutaj nie
pisać ;-)
8) Ulubione dzień tygodnia?
W tym roku w miarę znoszę wtorki. Poza tym, każdy mój dzień tygodnia wygląda tak samo, czasem nie zauważam między nimi różnicy.
9) Ulubiona pora roku?
Każda ma w sobie to coś, każda jest inna, ciężko porównywać.
10) Jakie masz plany na ten weekend?
W zasadzie już miniony weekend... Upłynął - tak jak każdy inny - na nauce i pieczeniu.
11) Jedno z Twoich marzeń?
To
najaktualniejsze spełni się niebawem. Może dziś, może jutro, może za 2
tygodnie, miesiąc albo w marcu. Kiedyś nastąpi ten dzień. A na
urzeczywistnienie tych bardziej górnolotnych jeszcze trochę poczekam.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi przerwanie łańcuszka ;-) Jeśli ktokolwiek ma ochotę - zapraszam do zabawy, nie będę jednak wyszczególniać pojedynczych blogerów. Pozdrawiam ciepło i życzę miłego tygodnia!