Uroczyście ogłaszam, że sezon piernikowy 2010 uznaję za rozpoczęty! :) Co prawda w tym roku dość nietypowo, bo już teraz, a poza tym - mój pierwszy, samodzielny piernik, a zawsze były to pierniczki (tu, tu i tu możecie zobaczyć moje zeszłoroczne).
Co do samego piernika - dla mnie rewelacja! Nie spodziewałam się tak udanego debiutu. :) Jestem zadowolona tym bardziej, że smakował Mamie, która ogólnie nie przepada za korzennymi przyprawami, a także 'zakochał się' w nim mój Brat (siedzi teraz obok i spogląda na ekran - "Mania, kiedy zrobisz ten piernik?'' :)). Moje ciasto dodatkowo leżakowało całą noc w piwnicy, przykryte ściereczką, ponieważ zarobiłam je późno i nie zdążyłam upiec.
Przepis pochodzi z gazetki 'Ciasta świąteczne'.
Składniki (duża keksówka)
- 50 dag mąki pszennej
- 30 dag miodu
- 15 dag cukru (dodałam 70 g białego i 80 g trzcinowego)
- 15 dag masła
- 200 ml śmietany (12% lub 18%)
- 4 jajka
- czubata łyżeczka proszku do pieczenia *
- 20 g przyprawy do pierników
- łyżeczka cynamonu
- 2 łyżki kakao
Miękkie masło utrzeć z cukrem i lekko podgrzanym miodem. Jajka rozdzielić, do masy dodać żółtka, po jednym, cały czas miksując. Dodać śmietanę, wymieszać, następnie mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia, wszystko dobrze wymieszać. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, delikatnie wmieszać do masy. Na końcu dodać przyprawy i kakao, jeszcze raz wymieszać. Piec w temp. 180 st. C przez ok. 50 min., sprawdzić patyczkiem i piec dłużej, jeśli jest mokry od ciasta.
* w oryginale łyżeczka amoniaku; u siebie zawsze zamieniałam na czubatą łyżeczkę proszku, jeśli jednak wydaje się Wam to za mało - dodajcie 2 czubate łyżeczki proszku, a ja przy najbliższej okazji jeszcze raz zrobię ten piernik i zobaczę, co jest bezpieczniejsze ;)
* w oryginale łyżeczka amoniaku; u siebie zawsze zamieniałam na czubatą łyżeczkę proszku, jeśli jednak wydaje się Wam to za mało - dodajcie 2 czubate łyżeczki proszku, a ja przy najbliższej okazji jeszcze raz zrobię ten piernik i zobaczę, co jest bezpieczniejsze ;)
wygląda świetnie ;D szukałam przepisu na piernik, który też będzie moim debiutem ;)
OdpowiedzUsuńpiernik cudny:) i jak uroczo wyglada z tym splywajacym lukrem:) mniam...
OdpowiedzUsuńManiu! Brzmi pysznie i wygląda świetnie, to już rzeczywiście pora na piernikowe aromaty:)
OdpowiedzUsuńJa tez juz rozpoczelam sezon piernikowy, Twoj piernik wyglada bardzo smakowicie i ten gleboki kolor :) mniam!
OdpowiedzUsuńPiękny piernik!Wyobrażam sobie jak pachniał podczas pieczenia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
jaki śniegowy lukier! :)
OdpowiedzUsuńpoproszę kawałeczek!
OdpowiedzUsuńJa to ostatnio zabawnie czytam tak też było i w tym przypadku zamiast na śmietanie to przeczytałam na śniadanie ;):). Apetycznie wygląda w sam raz do popołudniowej herbaty.
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie ten pierniczek! Trzeba będzie go zrobić, zwłaszcza,że ja bardzo lubię piernikowe ciacha!:)
OdpowiedzUsuńJaki apetyczny! aż mi zapachniało tu:) piękny piernik!
OdpowiedzUsuńpysznościowy ten piernik!
OdpowiedzUsuńOo, uwielbiam pierniki...i co dziwne, nigdy ich sama nie piekłam...bo wszyscy robią wspaniałe ;)
OdpowiedzUsuńcudowny!
OdpowiedzUsuńjeju, jaki wilgotny, a jaki puchaty!
Smakowity! Pierniki i wszelkie ciasta z "korzeniami", to ja bardzo chętnie! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Odpisałam sobie przepis i będę go robić na zimę :)
OdpowiedzUsuńA co do mojego sezonu pierniczkowego - mój rozpocznie się pewnie w połowie listopada albo dopiero na mikołajki :)
a ile w nim miodu! mega bomba kaloryczna... ale co tam... piernikom sie kalorii nie liczy :)
OdpowiedzUsuńwspaniały ten piernik. Ja musze jeszcze na piernik troche poczekac az poczuje klimat swiat ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pierniki, na moim stole goszczą nie tylko w okresie świątecznym. :)
OdpowiedzUsuńLubię pierniki całorocznie i twoja prezentacja wzbudza mój zachwyt :) Od samego patrzenia jestem go głona :) No i to figlarne apetyczne pęknięcie...mniam :)
OdpowiedzUsuńWygląda bajkowo, jak przyprószony świeżym śniegiem ...
OdpowiedzUsuńPiernik wygląda bajecznie i już tak światecznie...
OdpowiedzUsuńojej! już piernik... raju to ja muszę się zastanowić czy nie nastawić za niedługo ciasta na pierniczki takiego długo leżakującego :)
OdpowiedzUsuńładne fotki!
piernik piernikiem, ale ja poproszę ten lukier ;-) z chęcią zjadłabym kawałek tego cudeńka
OdpowiedzUsuńEhm , ehm... Piec w temp. ...? przez ok. ...? ;-)
OdpowiedzUsuńHaha. ;) Zapomniałam dopisać. Evenko, zaraz sprawdzę i poprawię, dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńJeszcze jedno pytanie. Czy tutaj nie dodaje się sody? 1 łyżeczka proszku do pieczenia na 50 dag mąki to trochę mało ;-)
OdpowiedzUsuńW oryginale nie był to proszek, tylko amoniak. Ja go wtedy jeszcze nie miałam, więc zastąpiłam łyżeczką proszku. Jeśli jest to dla Ciebie za mało - to po prostu dodaj więcej ;) Ja dałam tyle, ile podane w przepisie i piernik wyszedł taki, jak na załączonych obrazkach. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńOK , to teraz już wiem w czym rzecz - dzięki za odpowiedź :-)
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy. :)
OdpowiedzUsuńPiernik wygląda bardzo zachęcająco... aż chce się do pieczenia zabierać ;-)
OdpowiedzUsuń