środa, 30 maja 2012

Czy zakalec może być smaczny? I okresowe poczucie bezsensowności.


Wieczorne pieczenie, nocne zdjęcia. Czarne plamy w tle to okryty majową ciemnością fragment ogrodu.
Konwalie od Taty, dwa bukieciki, jeden dla mnie, drugi dla Mamy.
Klejące się oczy.
Przeoczenie, poplątanie, zapomnienie. 
Słodkie banany, polskie truskawki, garść mrożonych jagód. Do piekarnika. I co? I zakalec.
Ale całkiem smaczny. Ba, nawet bardzo. Pewnie bez niego placek jeszcze lepszy. Spróbuję one more time  - ale dopiero w inne, zdrowsze i mniej męczące dni. Teraz każdy milimetr kwadratowy mojego ciała woła tylko o sen. Każdy mięsień, każda kostka, wszystkie ścięgna.  I ewentualnie o jedzenie, w przerwach między drzemkami. Zmęczenie materiału i tradycyjne, przedkońcoworoczne chorowanie na wszystko, co popadnie. Brr. Już, wyżaliłam się.

Lubię tę blogosferę. Słodką nieświadomość, pisanie o wszystkim i o niczym jednocześnie. Zdziwienie, jakie pojawia się na mojej twarzy za każdym razem, gdy w kilka chwil po dodaniu nowego wpisu ktoś do niego nawiązuje. To, że tak bardzo pokochałam to moje miejsce w sieci, że się tak z nim zżyłam. Że pokazuję Wam ile tylko mogę, nawet takie o, niewypały, które zwykle każdy skrzętnie skrywa przed światem. Mimo że czasem zaczynam wątpić i zadaję sobie pytanie 'ale po co to wszystko?'... Lubię.

Dobrej nocy!



wtorek, 29 maja 2012

Ciasteczka cytrynowe


 

Byłam uziemiona. Bez komputera, za to z eksplodującymi zatokami, wysypką, katarem i bólem żołądka. Przespałam całą niedzielę (z przerwami na jedzenie), bo byłam na nogach od 5:50 w sobotę do 4 rano w niedzielę. Co z tego, że za tydzień matura próbna z biologii. Jeszcze się zdążę nauczyć, prawda? ;-) Kiedy się będę bawić, jak nie teraz!
Czy ja Wam ostatnio nie wspominałam, że uwielbiamy ciasteczka? :>
Toteż dzisiaj, bez zbędnych ceregieli i opisów... Rześko pachnące, lekko słodkie, maślane (absolutnie nie zastępujemy masła margaryną!), tak banalne, że nawet nie wycięłam ich foremką, tylko nożem - a co mi tam, trochę vintage style wprowadzę ;-). Tym razem wyrabiane mikserem, nie dłońmi. Zapraszam!
Źródło.


Składniki
  • 125 g miękkiego masła
  • 100 g cukru pudru
  • 1 małe jajko
  • 200 g mąki
  • sok z 1/2 cytryny
Masło utrzeć z cukrem pudrem, dodać jajko, mąkę i sok z cytryny, dobrze wymieszać, zawinąć w oprószoną mąką folię i wstawić na 30 min. do lodówki. Podsypując mąką rozwałkować ciasto na grubość 5 mm, wykrawać ciasteczka. Można oczywiście robić to foremką, ale ja tym razem powycinałam retro ciasteczka nożem. Ułożyć na blasze i piecz ok. 10 minut w 180 st. C.
PS Ciasto jest bardzo miękkie, można spróbować pobawić się ze szprycą (której nie posiadam, więc było wycinanie).




piątek, 25 maja 2012

Beztłuszczowe (i bezmączne!) ciasto czekoladowo-kawowe i ja po raz pierwszy



Zacznijmy od tego, że dzisiaj Mania ma imieniny, jedyne w roku. Nigdy o tym nie wspominałam, ale mam na imię Magda, nie Magdalena. Zawsze lubiłam ten dzień, bo i pora roku piękna (kocham maj!), i Dziadek zawsze pamięta, przynosi mi czekoladki i kwiaty, i wyboru co do innego dnia nie ma, i data też ładna. Niby nic specjalnego, a jakoś tak czekam zawsze i sprawia mi to wszystko nieukrywaną przyjemność. :-)
W związku z moim dzisiejszym, dobrym humorem i wczorajszym jubileuszem postanowiłam pokazać Wam swoje oblicze. Ot tak, żebyście przynajmniej mieli o mnie jakieś wyobrażenie. Ale nie chciałam wstawić tylko swojego zdjęcia i podpisać "oto ja, patrzcie i podziwiajcie". Skoro już się odważyłam, oprócz fociaczka będzie jeszcze ciasto. Oczywiście czekoladowe, bo od zawsze w takim towarzystwie wyobrażam sobie jakiekolwiek zwierzenia. Owo ciasto na pierwszy rzut oka nie może się udać. Spójrzcie na składniki...
Gdzie jest MĄKA?
Gdzie jest OLEJ? MASŁO?
Gdzie jest PROSZEK? SODA?
Gdzie jest CUKIER?
I o ile fruktozę można cukrem zastąpić, a z doświadczenia wiemy, że nie wszystkie ciasta potrzebują spulchniaczy, o tyle brak dwóch pierwszych składników jest poważnym wykroczeniem. Ale uwierzcie, to najlepsze i najintensywniejsze ciasto czekoladowe, jakie kiedykolwiek spotkałam. Jest leciutkie jak piórko, niczym mus, jest mokre, jest bardzo czekoladowe i lekko słodkie. Pachnie wykwintnie - mieszanką kawy i kakaowych ziaren. Obłędne. Popełnione już dwukrotnie. Montignacowe. Polecam tym, którzy nie boją się eksperymentów.


Składniki (wszystkie składniki powinny być jak najlepszej jakości, wtedy dopiero otrzymamy wykwintne ciasto)
  • 6 dużych, świeżych jajek*
  • 300 g dobrej jakości czekolady gorzkiej (65-70% kakao)
  • 70 g fruktozy**
  • 2 łyżeczki dobrej jakości kawy rozpuszczonej w 100 ml gorącej wody***
  • szczypta soli
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej i wystudzić. Jajka rozdzielić. Białka ubić z solą na puszystą pianę. Żółtka zmiksować z fruktozą, dodać czekoladę, wciąż miksując. Wlać kawę i wymieszać. Białka delikatnie wmieszać do masy. Przelać do wyłożonej papierem do pieczenia formy (u mnie 20x25 cm) i piec w piekarniku nagrzanym do 250 st. C przez 8-9 min.


* ja zawsze używam wiejskich, nigdy nie kupuję jaj w sklepie
** jeżeli używamy cukru to należy dodać go dwukrotnie więcej, czyli 140 g
*** można użyć po prostu 100 ml kawy z ekspresu 




I oczywiście, zdjęcie. Zdjęcie niezbyt dobrej jakości, bo robione po ciemku, ale najświeższe, z Wielkanocy, samowyzwalaczowe, z fryzurą a'la Julia Tymoszenko, którą chciałam uwiecznić, a w efekcie się nie załapała. A niech tam będzie. Przynajmniej pokazuje mój aktualny wygląd ;-) Zrobię  coś lepszego - wstawię. I może wreszcie będę pisać bardziej osobiste notki, co prawda raczej na drugim blogu, może trochę wspomnień, starych zdjęć... Zobaczymy!
Buziątka i miłego dnia!

czwartek, 24 maja 2012

Tulipan w ramach tortu na podwójną okazję



Przez ostatnie kilka dni zastanawiałam się, w jaki sposób mogę uczcić mój mały jubileusz - bowiem równe dwa lata temu pojawił się na blogspocie pierwszy wpis. Co prawda wcześniej prowadziłam bloga na platformie bloxa (byłam wtedy jeszcze bardzo młoda :-D) i pewnie dalej bym tam siedziała, gdyby pokrętny los nie postanowił usunąć większości wpisów, które potem - do tej pory nie mam pojęcia, w jaki sposób - się odnalazły. Nie mogłam jednak dodać już żadnego nowego posta, jakaś awaria czy wirus... Nie wiem wciąż. W każdym razie przeniosłam się tu, a potem całkiem prężnie rozwijałam, aż nadeszło liceum i się załamałam. Nie, nie miałam żadnej depresji, po prostu przytłoczyła mnie ta szkoła, a wraz z nią wiele rzeczy, o których chyba nie chcę tu w tej chwili mówić, bo są kwestie, do których wolę nie wracać nawet w myślach... Było, minęło. Teraz trochę się zestarzałam, zaczęłam podchodzić do wielu rzeczy na luzie, postanowiłam, że bez względu na wszystko chcę rozwijać moje pasje i nikt nie będzie mnie w tym ograniczał.
Na ten skromny jubileusz przygotowałam to samo ciasto, które pojawiło się dwa lata temu. Przy okazji (a może raczej: przede wszystkim!) był to lekki tort urodzinowy dla mojej Mamy. Tym razem zmieniłam trochę wersję, bo zmniejszyłam porcję (dlaczego? Bo mimo mojego i mojej rodziny uwielbienia do słodyczy, nie podołalibyśmy takiej ilości ciast. Reszty dowiecie się jutro.) i upiekłam w okrągłej tortownicy. Nie starczyło miejsca na czekoladę, bo zostało dużo kremu. Ale to nic, obie wersje są pyszne, jednak czekoladowa chyba lepsza - dlatego tę właśnie, pierwotną powielam i przedstawiam, raz jeszcze, poniżej.


Składniki (blacha o wym. 37x23 cm)
  • 9 jajek
  • 1,5 szklanki cukru
  • 1,5 szklanki mąki + 2 łyżki
  • szklanka oleju
  • cukier waniliowy (16 g)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 kisiel wiśniowy
  • 3 łyżki maku
  • 1 łyżka kakao
  • 1/2 l śmietanki 36%
  • 1 opakowanie "Śnieżki"
  • 1 galaretka agrestowa*
  • polewa czekoladowa (lub tabliczka dowolnej czekolady rozpuszczona w kąpieli wodnej z łyżką masła)
  • płatki migdałowe, kruszone orzechy lub wiórki kokosowe do posypania
Białka oddzielić od żółtek. Białka ubić z cukrem i cukrem waniliowym. Do masy dodać 5 utartych z olejem na puszystą masę żółtek. Powoli dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Wymieszać i podzielić na 4 równe części. Do pierwszej części dodać suchy mak, do drugiej kisiel, do trzeciej kakao, a do czwartej pozostałe 4 żółtka i dwie łyżki mąki. Na środek brytfanny (wyłożonej uprzednio papierem do pieczenia) wlewać po trzy łyżki każdej części (jedną na drugą, masa "rozpłynie się" po blaszce). Piec przez 40 min. w temp. 180 stopni C.
Po wystygnięciu przekroić na pół. Ubić śmietanę ze śnieżką i śmietan-fix'ami, do tego dodać galaretkę rozpuszczoną w szklance wody. Przełożyć ciasto masą, polać polewą czekoladową i posypać płatkami migdałowymi, orzechami lub wiórkami.

*ciasto na zdjęciu z galaretką wiśniową
**szklanka ma obj. 250 ml


ostatnio lubuję się w takich naturalnych, niewymuszonych, nadwornych zdjęciach ;-)



poniedziałek, 21 maja 2012

Muffinowe ciasto jogurtowe z rabarbarem


Tata, wracając rano z pracy, wstąpił do warzywniaka. Po przebudzeniu zobaczyłam więc młode ziemniaki, dwie główki młodej kapusty, świeże pomidory, ogórki i mnóstwo innych rzeczy. Wśród nich - ogromne łodygi rabarbaru przewiązane tasiemką. Tata uśmiechnął się i powiedział "Mańka, zorganizowałem ci trochę czasu". Żadna to dla mnie kara, ba! Sama przyjemność. Obrałam więc i umyłam tatusiowy zakup, pokroiłam na kawałeczki. Trochę zamroziłam, trochę zabrałam do ciasta, a z reszty zrobiłyśmy z Mamą obłędny, rabarbarowy kompot. Jeśli chodzi o ciasto to miało być kruche, ale otworzyłam lodówkę i wyleciał mi z niej jogurt - pomyślałam więc: może coś na jogurcie? Wszyscy tak narzekają, że się robią zakalce, a co mi tam - spróbuję. I oto jest, najprostsze ciasto jogurtowe. Mniam! Przepis podpatrzony u Pieczarki ;-) Dziękuję!
  
Składniki
  • szklanka jogurtu brzoskwiniowego
  • szklanka cukru
  • 2,5 szklanki mąki
  • 3 jajka
  • 3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
  • 125 ml oleju
  • 1 cukier waniliowy (16 g)
  • 200-250 g umytego, obranego i pokrojonego na kawałeczki rabarbaru
Mokre składniki wymieszać w jednej misce, suche składniki w drugiej. Mokre wlać do suchych i wymieszać łyżką, tylko do połączenia składników. Nie mieszać za długo. Masę przelać do formy (u mnie podłużna o wym. 30x12 cm) wyłożonej papierem do pieczenia. Wyłożyć na wierzch rabarbar, lekko go wcisnąć w ciasto i wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 st. C. Piec ok. 40 minut z termoobiegiem (lub do tzw. "suchego patyczka").


sobota, 19 maja 2012

'Cappuccino' czekoladowe


Pamiętam pierwszą kawę, którą wypiłam. To był drugi dzień Wielkanocy, 3 lata temu, czyli miałam wtedy 15 lat (PS wtedy też pierwszy raz - i jak na razie ostatni - kierowałam samochodem. Co prawda automatem i po nieuczęszczanych drogach, ale to i tak było przeżycie). Kawa była z ekspresu przelewowego i smakowała wręcz obrzydliwie. Dolałam do niej hektolitry gorącego mleka i za każdym razem, gdy trochę upiłam - dolewałam więcej. Nie mówiąc o 8 łyżeczkach cukru, jakie w niej wylądowały. Krzywiłam się tak czy inaczej i zarzekałam, że nigdy, przenigdy nie będę się zalewać takim świństwem. Nawet sobie nie wyobrażałam, jak bardzo się mylę, bowiem niewiele ponad rok później mój żołądek przyjmował ok. 18 (!!!) łyżeczek kawy rozpuszczalnej na dobę. Fu. Stosunkowo szybko się opamiętałam i stwierdziłam, że spać jednak trzeba, a uczyć się owszem powinno, ale nie kosztem organizmu. Przeszłam więc do fazy kolejnej, czyli kawy z ekspresu ciśnieniowego, którą ubóstwiam. Z mlekiem, z kardamonem, cynamonem. Czasem - jak poniżej -  piję jeszcze  sentymentalną rozpuszczalną z bitą śmietaną ;-) Z dodatkiem czekolady, tylko na mleku i wyjątkowo - z cukrem. I kiedyś ją już pokazywałam, tutaj.


Składniki (4 filiżanki)
  • 4 filiżanki pełnotłustego mleka
  • 6 kostek gorzkiej czekolady (daję więcej ]:->)
  • 4 płaskie łyżeczki dobrej gatunkowo kawy rozpuszczalnej
  • cukier do smaku
  • bita śmietana do dekoracji
Filiżanki, w których podamy kawę, należy trzymać we wrzącej wodzie. Mleko podgrzać do momentu wrzenia, nie dopuścić do zagotowania, zdjąć z ognia, dodać 5 startych kostek (jedną zostawić do dekoracji), cukier i kawę. Składniki wymieszać aż całość lekko się spieni. Kawę rozlać do filiżanek, udekorować śmietaną i czekoladą.

A wiecie co?


Kocham to miejsce i nie ma opcji, że mi się znudzi... <3!

piątek, 18 maja 2012

Ciasto (potrójnie) toffi, bez pieczenia


Oto moja karmelowa wariacja na temat popularnej Krówki. Eksperyment zdecydowanie udany, zresztą ani chwilę w to nie wątpiłam. Wielokrotnie sprawdzony przepis, w wielu wersjach smakowych, genialnie sprawdził się też w poniższej, trochę zmienionej. Toffie w masie budyniowej, masa krówkowa toffie, a całość posypana cukierkami-karmelkami. Poezja! I to bez włączania piekarnika :-)


Składniki
  • ok. 150 g herbatników
  • ok. 70 g krakersów
  • 220 g masła
  • 2 budynie toffie z cukrem (każdy na 0,5 l mleka)
  • 0,75 l mleka
  • 500 g masy krówkowej, zwykłej
  • 2 łyżki cukru pudru + 1 łyżka zwykłego
  • 350 g śmietany kremówki (36%)
  • 120 g posiekanych batoników lub cukierków karmelków w czekoladzie (typu Daim)
Budynie ugotować: 600 ml mleka zagotować z łyżką cukru zwykłego, w 150 ml rozmieszać oba budynie, na gotujące się mleko wsypać mieszankę i porządnie wymieszać. Wystudzić. Miękkie masło utrzeć. Dodawać po łyżce budyń, cały czas miksując. Formę (20x25 cm) wyłożyć folią aluminiową. Na dnie ułożyć warstwę herbatników, jeden przy drugim. Masę budyniową rozłożyć równomiernie na herbatnikach. Ułożyć drugą warstwę herbatników. Masę krówkową lekko podgrzać (lepiej się rozsmaruje), wyłożyć na herbatniki. Ułożyć warstwę krakersów. Kremówkę ubić na sztywno z 2 łyżkami cukru pudru, wyłożyć na herbatniki. Całość posypać posiekanymi (lub zmielonymi - pełna dowolność) cukierkami Daim. Przykryć i wstawić na noc do lodówki, aż smaki się przegryzą. Smacznego!

środa, 16 maja 2012

Ciastka maślane "Gwiezdny pył"


Nie jestem normalna. Wiem to od dawna. Co prawda człowiek cierpiący na choroby psychiczne nie zdaje sobie z tego sprawy, ale moi bliscy i znajomi utwierdzili mnie w przekonaniu, że daleko mi do stanu psychicznej równowagi, więc w końcu przestałam się opierać i przyjęłam ich wersję ;-)
A tak całkiem poważnie to naszło mnie... na Boże Narodzenie. Sama nie wierzę w to, co piszę. Mam przeolbrzymią ochotę na piernik, ale chyba nikt go ze mną nie zje. Chociażby przez sam fakt, że jest maj. Kto teraz o zdrowych zmysłach marzy o kubku gorącej czekolady, makowcu, śniegu i ogniu w kominku? Chociaż przez chwilę! ...
W każdym razie, otworzyłam książkę Nigelli, właśnie świąteczną i żeby chociaż trochę zaspokoić moje pragnienie - zrobiłam ciastka. Zupełnie nie bożonarodzeniowe, bo w kształcie gitary, a nie gwiazdek, bez ozdoby w postaci jadalnego brokatu, a nawet bez imbiru - zastąpionego aromatem arakowym (syfiaste olejki - ale nooo... Arakowy w wypiekach kocham!). Są pyszne, maślane (absolutnie nie wolno zastąpić masła margaryną!), ale... Chyba mimo wszystko upiekę sobie kilka piernikowych muffin...


Składniki
  • 200 g mąki + do podsypywania
  • 1 jajko
  • 90 g miękkiego masła (dobrej jakości)
  • szczypta soli
  • łyżeczka imbiru (patrz wstęp)
  • 100 g cukru pudru
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • złoty pył do dekoracji (pominęłam)
Masło utrzeć z cukrem na puszysty, jasny krem. Wbić jajko, dodać imbir (lub inny aromat), mąkę, proszek, sól i miksować dalej, do połączenia składników. Ciasto owinąć w folię i włożyć do lodówki na 20-30 min. Rozwałkować ciasto na stolnicy posypanej mąką na grubość 5 mm, wycinać ciasteczka, przekładać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 st. C i piec aż do zrumienienia, ok. 8-12 min. (w zależności od wielkości foremki). Po wystudzeniu można udekorować ciastka złotym pyłem.


wtorek, 15 maja 2012

Sernik kokosowy z malinami



Chyba będę częściej piec serniki na końcówkę weekendu, żebym mogła rozkoszować się czymś słodkim w każdy poniedziałkowy ranek (o to chodzi). Kurczę, no czy znacie kogoś, kto do serników ma awersję? :D
Ja na swojej liście (musiałam wyprodukować oddzielną właśnie dla serników - reszta wypieków jest wrzucona do jednego worka, ale tego ciasta nie mogę traktować po plebejsku ;-)) mam teraz w większości wersje z owocami: truskawkami, wiśniami i malinami. Ale mogę zdradzić, że obłędnie rozpustne, maślanoorzechowe czy wypełnione ciasteczkami też powinny niebawem się pojawić... Jeśli tylko nie wpadnę w szał robienia jakichś innych rzeczy... I o ile nie pochłonie mnie matura z biologii (prawdziwa za rok, ale nauczyciele po odejściu maturzystów ostro się za nas wzięli).

Przepis z CinCin.


Składniki
Ciasto
  • 125 g masła
  • 2 żółtka
  • 1/2 szklanki cukru pudru
  • 2 szklanki mąki
  • 4 łyżki mleka (opcjonalnie - gdy ciasto jest za suche)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
Ze wszystkich składników szybko zagnieść ciasto. Wyłożyć nim dno blachy o wymiarach 25x20 cm.


Masa serowa
  • 1/2 kg zmielonego tłustego twarogu
  • 1 szklanka cukru pudru (250 ml)
  • 4 żółtka
  • 1 budyń śmietankowy lub 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 1 cukier waniliowy (16 g)
  • 1/2 szklanki mleka (125 ml)
  • 1/2 szklanki oleju (125 ml)
Żółtka utrzeć z cukrem pudrem, cukrem waniliowym i olejem. Dodać mleko i budyń, zmiksować. Po łyżce dodawać ser, miksując dość szybko. Nie mieszać za długo, bo sernik niepotrzebnie się napowietrzy, w piekarniku urośnie, a potem opadnie. Wylać masę na przygotowany spód, piec w temp. 175 st. C przez 30 min.


Masa kokosowa
  • 4 białka
  • 1/2 szklanki cukru pudru
  • cukier waniliowy (16 g)
  • 120 g wiórków kokosowych
  • 2-3 garście mrożonych malin
Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli. Dodać cukier, cukier waniliowy. Zmiksować. Dodać wiórki, wymieszać. Na wstępnie podpieczony sernik ułożyć maliny, przykryć warstwą białkową. Piec kolejne 20-30 min. Studzić w uchylonym piekarniku.

niedziela, 13 maja 2012

Chlebek bananowy Sophie Dahl





Czy jest jakiś blog kulinarny, na którym nie znajdziemy tego popularnego przepisu? Jeśli nawet tak, to tak czy inaczej na większości się już znajduje, więc nie mogło go zabraknąć i u mnie. Popularny chlebek bananowy Sophie Dahl znają wszyscy, więc i ja nie pozostaję w tyle. Ciasto jest bardzo dobre, słodziutkie i mocno bananowe, wilgotne, sprężyste i zdecydowanie nie przypomina babkowatego ciasta. Polecam, szczególnie że przepis bardzo prosty i nie wymaga nawet użycia miksera. Mamy też pełną dowolność w doborze dodatków - spokojnie można do ciasta dorzucić orzechy, kakao, posiekaną czekoladę, wiórki kokosowe czy suszone owoce, np. wiśnie.


Składniki
  • 4 przejrzałe banany
  • 150 g cukru
  • 1 roztrzepane jajko
  • 75 g miękkiego masła
  • 16 g cukru waniliowego
  • 170 g mąki pszennej
  • szczypta soli
  • 1 łyżeczka sody
Piekarnik rozgrzać do temperatury 180 st. C. Podłużną formę o długości 23 cm posmarować masłem i posypać bułką tartą lub wyłożyć papierem do pieczenia. Banany rozgnieść widelcem, połączyć z cukrem, jajkiem, masłem i wanilią. Mąkę wymieszać z solą i sodą i dodać do bananów. Dokładnie wszystko wymieszać. Wlać do przygotowanej formy, wstawić do piekarnika i piec przez 60 minut. Po upieczeniu wystudzić w formie. Można posypać cukrem pudrem lub kakao.





sobota, 12 maja 2012

Omlet bananowy


Zrobienie omletu nie należy do rzeczy trudnych. Dla mnie jedyny problem stanowi zgrabne przerzucenie go na drugą stronę w ten sposób, żeby się nie złamał ;-) Zdecydowanie muszę więcej ćwiczyć, bo rozsmakowałam się w takich jajecznych daniach na słodko. W chwili obecnej poniższy, bananowy omlet jest moim faworytem - wyprzedził w podsumowaniach nawet omlet cesarski.


Składniki (1 porcja)
  • 2 jajka
  • 1 duży banan
  • łyżka cukru
  • 2 płaskie łyżki mąki pszennej
  • 60 ml mleka
  • szczypta soli
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • masło do smażenia
  • truskawki i prażone płatki migdałowe do podania
Jajka zmiksować z cukrem (mikserem na wysokich obrotach). Dodać rozmiażdżonego banana, mąkę, mleko, sól, cynamon, zmiksować ponownie. Na patelni teflonowej rozgrzać masło, wylać na patelnię masę jajeczną i smażyć aż omlet się przyrumieni. Przełożyć go na talerz, rozgrzać resztę masła. Smażyć omlet z drugiej strony do momentu, gdy będzie rumiany z zewnątrz i ścięty w środku. Ułożyć na talerzu, udekorować truskawkami i posypać migdałami. Podawać od razu.


Słodkiego (i ciepłego!) weekendu Kochani!

czwartek, 10 maja 2012

Ciastka Digestive (III)



Jeju, miałam kiedyś postanowienie, że będę szukać Digestive idealnych, a potem zapomniałam i teraz nie mogę przypomnieć sobie smaku tamtych i tamtych... A chciałam napisać jakąś konstruktywną recenzję. Nijak nie mogę nic sklecić, poza tym, że pamiętam, iż z którymś ciastem wtedy ciężko się pracowało, natomiast z tym dzisiejszym - miodzio. Idealnie się rozwałkowało, nie miałam problemów z konsystencją. W smaku... W smaku pycha, choć następnym razem dodałabym nieco więcej soli. Ale poza tym super - no i chyba będę musiała upiec jakiś sernik, bo ten, który robiłam przedwczoraj już się skończył... ;-) Przepis wynaleziony na CinCinie ze sto lat temu.


Składniki (16 ciastek o śr. 10 cm)
  • szklanka mąki pszennej razowej albo graham
  • 1/2 szklanki mąki pszennej zwykłej
  • 1/2 szklanki płatków owsianych
  • 1/4 szklanki cukru
  • 3 szczypty soli
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 65 g masła
  • 3-4 łyżki mleka
  • opcjonalnie: cynamon (dodałam, bo mnie naszła ochota, ale spokojnie można pominąć; ewentualnie można dosypać np. wiórki koko)
Suche składniki wymieszać. Dodać masło, rozetrzeć, wlać mleko i zagnieść na gładkie, zwarte ciasto. Cienko rozwałkować, wyciąć szklanką spore kółka, ułożyć na blaszce, nakłuć widelcem. Posmarować mlekiem (pominęłam) i upiec na złoto (w temp. 180 st. C/ok. 12 min). Po ostygnięciu można posmarować rozpuszczoną mleczną czekoladą.


środa, 9 maja 2012

Tort chałwowy. Z porzeczką, kawą i kakao.


W tym roku wychodzę z założenia "dla każdego na urodziny coś, co lubi". Dlatego też Tata dostał tort, którego bazą była jego ulubiona, mleczna, waniliowa chałwa. Jeśli chodzi o ten smakołyk to nie mogę się określić... Czasem potrafię zjeść całe opakowanie (!), a potem przez długi czas nie mogę na nią patrzeć. Aż znowu mi się zachce ;-) W każdym razie kremy na bazie chałwy są jednymi z moich ulubionych. I mimo ogromnej kaloryczności, polecam każdemu! Ciasto jest wynikiem mojego eksperymentu, biszkopt tradycyjny, wielokrotnie robiony. Podawałam już kiedyś na niego przepis, tym razem tylko zwiększyłam porcję. Ach, tort robiłam w serduszkowej formie - myślę, że będzie to odpowiednik niezbyt dużej tortownicy. I wybaczcie te zdjęcia - po raz kolejny!!! - w życiu jeszcze tak się nie spieszyłam.


Składniki
Biszkopt
  • 9 jajek
  • 33 dag cukru
  • 8 łyżek wody
  • 12 dag mąki pszennej
  • 9 dag mąki ziemniaczanej
  • 4,5 łyżki kakao
Jajka rozdzielić. Białka ubić na sztywną pianę z połową cukru, żółtka utrzeć z drugą połową i wodą na kogel-mogel. Mąki przesiać z kakao. Żółtka delikatnie wmieszać do białek, dodać mąkę i wymieszać - bardzo ostrożnie i krótko! - mikserem na niskich obrotach lub łyżką. Masę podzielić na dwie tortownice o śr. 21-22 cm. Każdy placek piec w 180 st. C przez ok. 25 min. 


Poncz
  • 200 ml kawy *
  • 3 łyżki rumu
  • 2 łyżki cukru
Wszystkie składniki wymieszać, aż do rozpuszczenia się cukru.


Masa
  • 30 dag chałwy waniliowej
  • 250 g masła lub margaryny
  • 20 ml mocnego naparu kawy
  • łyżka rumu (15 ml)
  • cukier puder (opcjonalnie)
Masło ubić na puszystą masę. Dodawać pokruszoną chałwę, cały czas miksując. Na koniec wlać kawę i rum, wymieszać. Odstawić w chłodne miejsce, aż masa trochę stężeje.


Dodatkowo
  • słoik dżemu z czarnej porzeczki **
  • wiórki kokosowe
  • płatki czekoladowe

Wykonanie: każdy biszkopt przeciąć na pół. Na paterze ułożyć jeden z czterech placków, nasączyć 1/4 ponczu. Posmarować dżemem. Położyć kolejny krążek, nasączyć 1/4 ponczu. Położyć kilka łyżek masy, rozsmarować. Teraz kolejny biszkopt (znów nasączony 1/4), dżem i wierzchnia warstwa biszkoptu (again: nasączony pozostałym ponczem). Z wierzchu i z boków posmarować masą. Dowolnie udekorować, u mnie to zamierzony, minimalistyczny, czekoladowo-kokosowy efekt.


* moja była łagodna, robiona w ekspresie do kawy; można dać mocniejszą, w zależności od preferencji
** tym razem użyłam konfitury jagodowej, bo nie miałam porzeczki




poniedziałek, 7 maja 2012

Overnight apple pie oats parfait


Dzisiejsza propozycja nieco różni się od wpisów wcześniejszych, ponieważ jako pierwsza bezpośrednio związana jest z moim drugim blogiem. Takie śniadanie zaserwowałam sobie na rozpoczęcie tygodnia - na zdjęciu jest moja porcja. Taki oszukany "parfait" w zdrowej wersji - z płatkami owsianymi, jabłkiem, orzechami i przyprawami doskonale spisze się również jako deser, szczególnie jeśli ktoś nie może lub nie lubi tłustych i słodkich "kropek" nad obiadowym "i" ;-) Polecam i już mogę obiecać, że nie jest to ostatnia propozycja na przekładańca w takim stylu, ponieważ bardzo przypadł mi do gustu!


Składniki (2 porcje)
  • 2 duże jabłka
  • łyżka masła
  • 2 łyżki cukru + 1 łyżka
  • 1,5 łyżeczki cynamonu
  • po szczypcie kardamonu i gałki muszkatołowej
  • 2 łyżeczki soku z cytryny
  • 3 łyżki rodzynek
  • 10 łyżek płatków owsianych*
  • gęsty jogurt naturalny (np. grecki)**
  • 3 łyżki podprażonych orzechów włoskich
  • łyżka podprażonych orzechów laskowych
Jabłka umyć, obrać, zetrzeć na dużych oczkach. Masło rozpuścić w rondelku z dwoma łyżkami cukru, dodać starte jabłka, cynamon, kardamon, gałkę, sok z cytryny i rodzynki. Dusić pod przykryciem, aż jabłka zmiękną i woda odparuje. Jogurt wymieszać z pozostałym cukrem i płatkami. Przestudzone jabłka rozłożyć do przygotowanych szklanek lub pucharków, na to położyć jogurt z płatkami, na wierzch ułożyć jeszcze jedną warstwę jabłek. Przykryć i wstawić na noc do lodówki. Przed podaniem posypać orzechami. Smacznego!


*można użyć zarówno błyskawicznych, jak i górskich czy zwykłych; ja użyłam mieszanki zwykłych i otrębów owsianych
**ilość dowolna, w zależności od preferowanej gęstości; u mnie było to ok. 350 ml jogurtu


niedziela, 6 maja 2012

Szpinaczki francuskie

 

 

Majówka się kończy, ale w moim przypadku przyszły tydzień jest jeszcze w miarę spokojny - matury ruszyły, czyli reszta szkoły ma szczęście w postaci kilku dodatkowych wolnych dni. Mam nadzieję, że pogoda dopisze, bo zaplanowałam sobie, że spędzę ten czas bardzo aktywnie - zarówno jeśli chodzi o sport, jak i poczynania kuchenne. Tymczasem przedstawiam Wam kolację, którą robiłam dla siebie i mojej Mamy. Ostatnio zakochałyśmy się w szpinaku i pakujemy go w co tylko się da. Były więc pierogi, będą naleśniki, a poniżej wersja superszybka, czyli paczuszki szpinakowe.


Składniki
  • arkusz ciasta francuskiego o masie 275 g
  • 250 g mrożonego szpinaku
  • 140 g fety
  • 2 małe ząbki czosnku
  • 1/2 dużej cebuli
  • pieprz, gałka muszkatołowa
  • 2 łyżki masła
  • mleko/roztrzepane jajko do posmarowania
  • sezam do posypania
Szpinak rozmrozić, odcisnąć wodę. Masło rozpuścić na dużej patelni, zeszklić pokrojoną w kostkę cebulę, dodać przeciśnięty czosnek. Dodać szpinak, podsmażyć. Fetę rozgnieść widelcem, dodać do przestudzonego szpinaku, wymieszać, doprawić do smaku. Ciasto francuskie pokroić na prostokąty dowolnej wielkości, nakładać farsz, sklejać jak pierogi i zrobić ozdobny wzorek widelcem. Poniżej paint'owa instrukcja obrazkowa :-) Piec na złoty kolor (ok. 15 min.) w temp. 190 st. C.








LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...