Każdy potrzebuje czasem chwili przerwy i wytchnienia. Chociaż 30 minut popołudniowej drzemki, chociaż obejrzenie wiadomości w tv, chociaż regenerujący spacer czy szybka kawa i coś słodkiego. A gdy nie ma czasu na pieczenie i długie siedzenie w kuchni najlepiej sprawdzają się muffiny. Dzisiejsze są improwizowane, złożone z dwóch przepisów, ale za to jakie pyszne! Z dużymi, dorodnymi (ale mrożonymi) owocami, szczyptą cynamonu i chrupiącymi migdałami. Zdecydowanie zachęcają do robienia sobie chwili odpoczynku... ;-)
Składniki (10 muffin)
- 60 g rozpuszczonego i ostudzonego masła
- duże jajko
- 100 ml mleka
- 160 g mąki pszennej
- 1/4 łyżeczki soli morskiej
- 100 g cukru
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- filiżanka czerwonych porzeczek
- 4 łyżeczki cukru trzcinowego
- łyżeczka cynamonu
- 40 g migdałów
Migdały posiekać, wymieszać z cukrem trzcinowym i cynamonem. Mokre składniki (mleko, jajko, masło) wymieszać w jednej misce. Suche
(mąkę, sól, cukier, proszek) - w drugiej. Mokre wlać do suchych,
wymieszać szybko i niedbale. Wrzucić do ciasta porzeczki,
jeszcze raz wymieszać. Rozłożyć do przygotowanej formy wyłożonej
papilotkami i posypać z wierzchu posypką migdałową. Piec 25 min. w 200 st. C.
źródło: ciasto jak tu, posypka jak tu
źródło: ciasto jak tu, posypka jak tu
Do niedzielnej kawy czy herbaty w sam raz ;)
OdpowiedzUsuńNajlepsza jest ta posypka :) A moja dzisiejsza 30 minutowa drzemka przerodziła się w dwie godziny spania ;)
OdpowiedzUsuńwyglądają cudnie!:)
OdpowiedzUsuńNajlepsze są improwizowane muffiny, wtedy są najsmaczniejsze :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo apetycznie:)
OdpowiedzUsuńooo jakie śliczne wiosenne muffinki ;) i misio *-*
OdpowiedzUsuńWspaniałe! :)
OdpowiedzUsuńależ ten misiek na te muffiny zagląda:) .... buziaki
OdpowiedzUsuńŚliczne muffinki. :) U mnie też dziś są babeczki,ale inne. A Twoją chętnie bym zjadła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
ojeja, masz porzeczki:<
OdpowiedzUsuńteż chcę!
zjadłabym muffina, nie wiesz jak bardzo po miesiącu diety... ;)
Pozwolę sobie zadać pytanie niedotyczące powyższych muffinów, tylko mrożonego sernika z masłem orzechowym z Twojego bloga. Chciałam wiedzieć czy pamiętasz może jakiego sera użyłaś? Wiaderkowego czy typu philadelphia? I czy stosunek twarogu do reszty składników nie był Twoim zdaniem za mały?
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym sernikiem jest pieczony z masłem orzechowym Nigelli[Kuchnia], a Twój mrożony bardzo go przypomina i marzę o tym aby przygotować go w święta:D
Hm, najprawdopodobniej to był 'Mój ulubiony' - bardzo często go używam. Ale to musi być po prostu kremowy serek, absolutnie gładki, nie twaróg - musi być po prostu dobrze zmielony i koniecznie jak najtłustszy - chodzi o to, że tak jak napisałam we wstępie do tego sernika: nie tyle to sernik, co lody, a lody z wody (odtłuszczonych produktów) nie przejdą. Raczej to deser, jak sernik nie smakuje. Zrób sobie egoistyczną miniaturkę tylko dla siebie i zobacz, czy smakuje ;> Mój odwieczny patent. Produkcja w większej ilości po doświadczeniach na sobie :D
UsuńPozdrawiam! :)
Dzięki, nawet myślałam o zrobieniu wersji mini, bo chyba jestem jedyną fanką PB w moim domu:D Mniam, nie mogę się doczekać.
UsuńPS. Skoro już zawracam Ci głowę - którą chałkę z tych zamieszczonych na blogu bardziej polecasz? Bo ta na kremówce wygląda obłędnie, ale nie wiem czy nie okaże się zbyt deserowa, gdyż chcę by pasowała również do wytrawnych dodatków.
Jeszcze raz dziękuję i również pozdrawiam:)
No i mam nadzieję, że po popisowo zdanej maturze powrócisz na bloga w pełnym wymiarze godzin:D
Nie ma za co :* Nie zawracasz mi głowy :))
UsuńJa uwielbiam tą na kremówce i szczerze polecam. Możesz zredukować ilość cukru - dać tylko łyżkę i pominąć całkowicie cukier waniliowy i ekstrakt/olejek/aromat. Wtedy będzie pasować do każdego rodzaju dodatków - ot, taki chlebek się z niej zrobi :)
Również mam taką nadzieję! Pozdrawiam ciepło :)