Jeżeli poprzednim ciastem nie udało mi się namówić Was na wypiek z ciasteczkami amaretti - to przedstawiam drugą propozycję, zupełnie inną. Tutaj mamy jasne, słodkie, babkowate ciasto pachnące migdałami (dodałam od siebie trochę ekstraktu migdałowego) i kwaśne maliny równoważące smak. Maliny można dodać zamrożone, bez potrzeby wcześniejszego rozmrożenia (tak zrobiłam ja). Polecam bardzo, ciasto jest pyszne i wyszło bez zakalca, którego się obawiałam (wyjeżdżałam z domu na 2 dni i za późno w stosunku do planowanej godziny wyjazdu wstawiłam ciasto do piekarnika; kiedy wreszcie się upiekło, wynieśliśmy je na dwór, a było już bardzo zimno. Mimo gwałtownej zmiany temperatury nic mu się nie stało :). Przepis stąd.
Składniki
- 220 g mąki pszennej
- 150 g cukru, najlepiej drobnego, do wypieków
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 175 g miękkiego masła
- 3 jajka
- 85 g ciasteczek amaretti
- 200 g malin (mogą być mrożone, nie trzeba rozmrażać)
Masło zmiksować z cukrem na jednolitą masę. Dodawać po jednym jajku, cały czas miksując. Mąkę z proszkiem i sodą przesiać do miski z ciastem, zmiksować na jednolitą masę. Dno formy wyłożyć papierem do pieczenia. Rozłożyć połowę ciasta. Ciasteczka amaretti pokruszyć. Rozłożyć na cieście połowę ciasteczek i połowę malin. Rozłożyć drugą część ciasta i ponownie położyć ciasteczka i maliny. Piec w 140-160* stopniach (termoobieg/gaz) przez około 1h (patyczek po włożeniu ma być suchy). Wyjąć z piekarnika, ostudzić.
* piekłam w 180 st. C bez termoobiegu, przez niecałą godzinę, ok. 50 min.
** ciasto piekłam w formie 30x12 cm
*** moje ciasto jest żółciutkie ze względu na jajka od Babcinych kur ;)
** ciasto piekłam w formie 30x12 cm
*** moje ciasto jest żółciutkie ze względu na jajka od Babcinych kur ;)
Ha, ha, pieklam to samo ciasto! Czeka na swoja kolej na blogu:) I potwierdzam - pyszne jest i NIESAMOWICIE proste!
OdpowiedzUsuń:)
www.lejdi-of-the-house.bloog.pl
To ciasto kusi mnie juz od ladnych paru miesiecy, ale jakos jeszcze sie nie zebralam... Patrze na twoje i zastanawiam sie, dlaczego. I cos mi sie zdaje, ze w koncu bede musiala je zrobic :) Amaretti i maliny to boskie polaczenie.
OdpowiedzUsuńUrocze!
OdpowiedzUsuńChętnie wzięłabym kawałek do mojej latte,którą właśnie piję.
daj kawałek ;)
OdpowiedzUsuńO jej!! Piękne jest! takie słoneczne:) Ja bym się z chęcią poczęstowała! Pyszności...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ach, śliczne to ciasto ! Tak pięknie słoneczne nadal:) Cudowne :)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie się prezentuje! Poproszę kawałeczek ;)
OdpowiedzUsuńJestem już przejedzona, ale takim ciastem bym nie pogardziła, niezależnie od pory dnia i nocy:)
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda bajecznie ... porywam kawałek do kawy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
ciasto prezentuje się cudnie, a smak mnie bardzo kusi :)
OdpowiedzUsuń