Obiecany w poprzednim poście przepis na łamańce - kruche ciasteczka, które je się wraz z masą makową. Oba poniższe przepisy pochodzą z książki "W staropolskiej kuchni i przy polskim stole". W tym roku (a w zasadzie to... już w tamtym) robiłam te z pierwszej receptury. Nie pamiętam, jak długo się piekły, bo nie spojrzałam na zegarek, niestety. W każdym razie mają być jasnozłote. Część cukru można zastąpić cukrem z prawdziwą wanilią zmielonym na puder lub dodać ziarenka z wanilii. Pewną trudność może sprawić przenoszenie ciasteczek na blachę, bo są bardzo kruche i należy wałkować ciasto jak najcieniej, dlatego zaznaczyłam w przepisie, iż najlepiej rozwałkować ciasto na cienki placek już na macie silikonowej.
Składniki
Wersja I
- 12 dkg mąki pszennej
- 12 dkg cukru pudru
- 1 całe jajo
Wersja II
- 13 dkg mąki pszennej
- 6 dkg masła
- 3 dkg cukru pudru
- 1 surowe żółtko
Wykonanie dla obu wersji: Wszystkie składniki umieścić w misce i zagnieść z nich ciasto. Gdyby bardzo kleiło się do rąk - dodać trochę mąki.
Rozwałkować ciasto na macie silikonowej na cienki placek. Pokroić ciasteczka radełkiem (w ostateczności nożem). Piec w piekarniku nagrzanym do 180 st. C na lekko złoty kolor. Jeszcze gorące poprzedzielać, odłożyć na kratkę do całkowitego wystudzenia.
ojej, nie widziałam ani nie jadłam nigdy.
OdpowiedzUsuńto takie krakersowe ciastka?
Fajne te łamańce. A to braciszek?
OdpowiedzUsuńmniam, pysznie i prosto ;)
OdpowiedzUsuńJakie piękne równiutkie:)
OdpowiedzUsuńmmm...
OdpowiedzUsuńfajne fotki. co za łakomczuch!
Nie, to kuzynka :)
OdpowiedzUsuńNie tyle krakersowe co kruche, lekko twarde, waniliowe. :)
fajne ciasteczka, nawet do codziennego podgryzania:)
OdpowiedzUsuń