Dni mi płyną przy dźwiękach muzyki lat '70 i '80 (częściowo też '90), głównie przy Queen, Abbie i Pink Floyd. Poza tym leżę z kotami w wyrku (moim oczywiście; tak się wycwaniły, że wyekspediować ich się nie da, a zajmują mi połowę mojego własnego łóżka ;D) i zastanawiam się, co chcę robić w przyszłości. No i czekam na wyniki rekrutacji... Ostatni czynnik wpływa na moje poczynania w kuchni, on mnie motywuje (słodyczami poprawiam sobie humor ;)).
Lody krówkowe. Chyba 3 w moim życiu, tym samym 2 udane. Puszyste, kremowe, lekko słodkie. Mój smak.
Składniki (ok. 850 g)
- 210 g kruchych krówek
- 3 łyżki jasnego brązowego cukru
- 360 g mleka
- 270 g śmietany kremówki
- 4 żółtka
- łyżeczka ekstraktu waniliowego
Krówki pokruszyć na jak najdrobniejsze kawałeczki. Mleko wlać do garnuszka z grubym dnem, dosypać cukier i krówki, gotować do rozpuszczenia. Żółtka ubić mikserem, wmieszać do masy, chwilę pogotować, do lekkiego zgęstnienia**. Masę odstawić do wystygnięcia. Dolać olejek i kremówkę, wymieszać. Schłodzić do temperatury lodówkowej. Przelać do pojemnika i zamrozić, co jakiś czas wyciągać lody z zamrażarki i miksować, żeby zapobiec powstawaniu kryształków lodu.
Albo wariant drugi: po schłodzeniu, przelać do maszyny do lodów i postępować wg instrukcji :).
** masa nie będzie bardzo gęsta
*** masa przed zamrożeniem może wydawać się słodka. Jednak później, po zamrożeniu jest ok.
**** trochę źle rozbełtałam jajka (nie ubiłam ich) i mi zostały takie włókna
update: tym razem wszystko poszło pomyślnie + nowe zdjęcia :)