Domowe andruty świecą właśnie triumfy w moim domu. Najfajniejsze w nich jest to, że możemy dobrać nadzienie zgodnie z naszymi preferencjami i smakowym gustem, co nie zawsze jest możliwe w przypadku kupnych wafelków... A zresztą, poczytajmy chociażby skład... Przerażające jest to, co się w nich znajduje, pół laboratorium chemicznego w jednym, niewinnym batoniku. Do tych wafelków zaś można wszystko przygotować samemu, łącznie z nadzieniem - co uczyniłam i ja, przypominając sobie o tym kremie (klik). Jedyna uwaga: trzeba 'sklejać' wafelki dość szybko i użyć jeszcze ciepłego kremu, bowiem dość szybko on wiąże i potem wafelki będą się rozwarstwiać (tzn. nie będą przyklejone w całość, tylko poszczególne warstwy będą odpadać).
sobota, 24 maja 2014
czwartek, 15 maja 2014
Sernik bananowy bez cukru
Zastanawiałam się długo, czy to w ogóle możliwe, żeby posłodzić sernik samymi... bananami. I tak, to możliwe! Pod warunkiem, że są przeprzeprzejrzałe, czarne niczym węgiel i wyglądające, jakby za 3 minuty miały zgnić. Da się takimi owocami posłodzić kilogram sera. Większy problem to doprowadzenie 5 bananów do stanu krytycznego i nie oberwanie od rodziców za kamuflowanie ich przez 2 tygodnie w szafce ;-) (dla własnego dobra można też od razu kupić przecenione, przejrzałe banany).
Sernik jest bardzo delikatny, puszysty niczym piórko, bananowy w smaku. Na pewno nieprzesłodzony, raczej dobrze wyważony. Trochę czernieje (ze względu na owoce), ale uwierzcie - długo nie postoi. Polecam!
czwartek, 8 maja 2014
Granola orzechowa
Nie, to nie jest ta granola, którą robiłam dla Sylwii (klik, o tę mi chodzi). Tym razem nie miałam ochoty na połączenie fistaszków z czekoladą, postawiłam na bogactwo orzechów i do swojej granoli dodałam pistacje, nerkowce, ziemne i włoskie. Dorzuciłam jeszcze trochę masła orzechowego dla podkreślenia smaku, miodu, żeby było słodko i zjadałam głównie z jakimś serkiem lub jogurtem oraz dżemem z jagód i dodatkową porcją masła orzechowego.
sobota, 3 maja 2014
Ciasteczka z mąki razowej (w czekoladzie)
Mad about... cookies! Och, kiedyś mogły dla mnie nie istnieć. Nie tylko dla mnie - wszyscy domownicy sceptycznie podchodzili do ciasteczek. Z biegiem czasu nasze poglądy i gusta kompletnie się zmieniły: teraz tydzień bez domowych ciasteczek jest tygodniem straconym! Wariantów jest na tyle dużo, że nie trzeba się powtarzać (choć to i tak się nie udaje, bowiem znaleźliśmy swoje ulubione i cyklicznie się one pojawiają). Tym razem wersja zdrowsza, choć z masłem - nie uważam jednak, aby pozbawianie wypieków tłuszczu było najlepszym pomysłem. Ale mamy tu jeszcze otręby owsiane, razową mąkę i brązowy cukier, więc tak czy inaczej w porównaniu do tradycyjnych ciasteczek te można nazwać wartościowymi :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)