piątek, 28 września 2012

Tort z ganache i malinami




Obmyśliłam go w zeszłe wakacje (razem z tymi babeczkami) i jak widać do tej pory pozostał jedynie moim niespełnionym marzeniem. Zdecydowanie był to błąd, którego nie mogę sobie wybaczyć. Już same maliny powodują u mnie ślinotok, a w połączeniu z gęstym, bardzo (!) czekoladowym kremem i kakaowym, miękkim biszkoptem... To raj, po prostu. Raj dla oczu i dla podniebienia. 
Tort jest prosty w przygotowaniu. Kremu nie wychodzi dużo, ale to dobrze - nie 'zamula' i ma bardzo intensywny smak (jak widać - ciągnie mnie teraz do czekolady). Jest też bardzo sztywny, natomiast da się go rozsmarować. No i nie spływa ;-) Polecam!


Składniki
Biszkopt
  • 6 jajek
  • 22 dag cukru
  • 5 łyżek wody
  • 8 dag mąki pszennej
  • 6 dag mąki ziemniaczanej
  • 3 łyżki kakao
Jajka rozdzielić. Białka ubić na sztywną pianę z połową cukru, żółtka utrzeć z drugą połową i wodą na kogel-mogel. Mąki przesiać z kakao. Żółtka dodać do białek i delikatnie zmiksować. Przesianą mąkę dodać do masy i bardzo ostrożnie wymieszać (mikserem na najwolniejszych obrotach lub łyżką), uważając by piana nie opadła. Przelać masę do przygotowanej formy o śr. 20 cm. Piec w 180 st. C przez ok. 30 min. Odstawić do wystudzenia.


Krem
  • szklanka śmietany 36%
  • 225 g gorzkiej czekolady (60%)
  • pół szklanki golden syrupu 
Czekoladę posiekać. Śmietanę podgrzać z golden syrupem w garnuszku (nie gotować!) tylko do połączenia składników. Dodać czekoladę, odstawić i poczekać, aż się rozpuści. Wymieszać (można mikserem), ostudzić, schłodzić w lodówce. Zimną masę krótko ubić mikserem, aż będzie puszysta, jaśniejsza i sztywna.


Nasączenie
  • 150 ml kawy
  • 50 ml likieru kawowego (można dodać więcej)
  • 2-3 łyżki cukru
  • łyżeczka ekstraktu czekoladowego
Wszystkie składniki wymieszać


Dodatkowo
  • maliny
  • konfitura malinowa (u mnie domowa)

Przygotowanie całości: Biszkopt przekroić na 3 części. Dolną ułożyć na paterze, nasączyć. Posmarować konfiturą, ułożyć kolejny krążek, nasączyć. Posmarować warstwą kremu, ułożyć maliny. Położyć ostatni biszkoptowy krążek, delikatnie docisnąć i lekko nasączyć. Boki i wierzch udekorować resztą kremu. Na wierzchu ułożyć maliny. Schłodzić w lodówce.


źródło: pomysł własny, krem jak tutaj, biszkopt jak tutaj

wtorek, 25 września 2012

Knedle ze śliwkami




Knedle to tak popularny i łatwy w przygotowaniu obiad, że zachodzę w głowę, dlaczego robiłam je dopiero drugi raz. Moimi zdecydowanymi faworytami są te ze śliwkami, aczkolwiek przyznaję, że truskawki też są dobrym rozwiązaniem. Zastanawiam się nad morelami, jagodami, jeżynami, malinami, poziomkami... Och, myślę, że nie byłabym obiektywna w typowaniu ulubionej wersji, bo jeśli chodzi o owoce to ubóstwiam wszystkie - od soczystych do suchych, od kwaśnych do słodkich, od cierpkich do delikatnych, od twardych do miękkich, od niedojrzałych do przejrzałych... Wszy-stkie!
PS To był obiad głównie dla mnie i Mamy - obie jesteśmy wiernymi fankami słodkich dań ;>


Składniki
  • 70 dag ugotowanych dzień wcześniej ziemniaków
  • 35 dag mąki pszennej
  • 2 jajka
  • szczypta soli
  • ok. 500 g śliwek węgierek, wypestkowanych
Ziemniaki przecisnąć przez praskę, wyłożyć na stolnicę. Dosypać mąkę i sól, zrobić w środku dołek, wbić jajka i zagnieść ciasto. Uformować wałek, podzielić na równe części. Z każdej części ciasta robić placuszek, układać na środku śliwkę, zaklejać i formować knedla. W dużym garnku zagotować wodę (można lekko osolić), na wrzącą kłaść kluski. Po wypłynięciu na powierzchnię gotować jeszcze kilka minut. Podawać z masłem i bułką tartą lub śmietaną z cukrem i cynamonem.




źródło: Magda Gessler

piątek, 21 września 2012

Vanilla shortbread


Wszystko dookoła się zmienia.
I tyle się dzieje, że nawet nie wiem, od czego zacząć.
Ciii. Może będzie lepiej, jeśli na razie nie będę nic mówić.
Jestem niebiańsko szczęśliwa, ale nie mogę znaleźć przyczyny tego uczucia. Czy to marzenia? Tylko one mają taką moc...
I dla formalności: ciastka? Kruche, słodkie, maślane. Bardzo waniliowe i słoneczne - dzięki mące kukurydzianej. Szybkie do zrobienia i bardzo łatwe.
Miłego weekendu!


Składniki
  • 100 g drobnego cukru do wypieków
  • 200 g białej mąki pszennej
  • 100 g mąki kukurydzianej
  • 200 g miękkiego masła
  • laska wanilii
Cukier i oba rodzaje mąki wymieszać. Z wanilii wyjąć ziarenka i dodać je do suchych składników. Dodać masło i zmiksować, aż powstanie jednolita, gładka masa. Kwadratową foremkę wyłożyć papierem do pieczenia. Wyłożyć powstałą masę i rozsmarować równomiernie łyżką lub dłońmi (trzeba się wykazać cierpliwością). Piec w piekarniku nagrzanym do 160 st. C przez 20-25 min. Po upieczeniu pokroić na kawałki ostrym nożem. Można kroić w kwadraty, a można - jak ja - w długie paski :-)


źródło: Nigella

poniedziałek, 17 września 2012

Pełnoletnia ja. I babeczki wielokrotnie czekoladowe z ganache i malinami


Dzień dobry moi Drodzy!
Piszę dziś bardzo wcześnie (sama w to nie wierzę - w weekend kompletnie się nie wyspałam, a nie miałam dziś problemów ze wstaniem), szykuję się w międzyczasie do szkoły, ubieram, maluję, jem śniadanie... Miałam poczekać z dodaniem tego posta do powrotu (czyli do wieczora. Dziś wracam bardzo, bardzo późno :<), usiąść, ochłonąć i spokojnie coś napisać. Jednak obudziłam się na tyle wcześnie, że mogę sobie pozwolić na chwilę przed komputerem.
Bardzo nieskładne jest to, co piszę. Całe moje dzisiejsze zawichrowanie i nieokiełznanie ;-) związane jest z urodzinami. Tak, tak, to ten moment, w którym otrzymuje się dowód osobisty i w większości przypadków - zaczyna ekscytować zbliżającym się egzaminem na prawo jazdy.
Żebym mogła wspominać ten 'przełomowy' dzień słodko i przyjemnie przygotowałam babeczki kakaowe z dużą ilością czekolady w środku (3 rodzaje: biała, mleczna i gorzka), czekoladowym ganache i malinami. Powiem Wam, że to odlot dla czekoholików. Ja robiłam je już dawno temu (w tej nieszczęsnej i niezapowiedzianej przerwie w blogowaniu) i już wtedy wiedziałam, że kiedyś do nich wrócę.
PS Nie uważam, żeby 18 urodziny zmieniały cokolwiek, podchodzę do tego z przymrużeniem oka i dystansem, szczególnie do niektórych (bo nie wszystkich!) moich rówieśników, którzy wręcz odliczali dni (ciężko się domyślić, o co chodziło... ;-)). To tak gwoli ścisłości, żeby nikt mnie źle nie zrozumiał.
Zostawiam Was z przepisem, bo poranki nie sprzyjają tworzeniu. Miłego poniedziałku!


Składniki (15 babeczek)
Muffiny
  • 250 g mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczki sody
  • 2 łyżki kakao dobrej jakości
  • 100 g cukru pudru
  • 50 g posiekanej czekolady białej
  • 50 g posiekanej czekolady mlecznej
  • 50 g posiekanej czekolady gorzkiej
  • 250 ml mleka
  • 90 ml oleju
  • 1 duże jajko
Suche składniki (mąkę, proszek, sodę, kakao cukier, wszystkie rodzaje czekolady) wymieszać w jednej misce. Jajko roztrzepać, dodać mleko i olej. Mokre składniki wlać do suchych, wymieszać widelcem szybko i niedbale. Masę rozłożyć do formy wyłożonej papilotkami, piec przez 20-25 min. w 200 st. C. Ostudzić całkowicie.

Krem
  • 150 g dobrej jakości czekolady (60% kakao)
  • 3/4 szklanki śmietany 36%
  • 1/3 szklanki golden syrupu
  • maliny do dekoracji
Czekoladę posiekać. Śmietanę podgrzać z golden syrupem w garnuszku (nie gotować!) tylko do połączenia składników. Dodać czekoladę, odstawić i poczekać, aż się rozpuści. Wymieszać (można mikserem), ostudzić, schłodzić w lodówce. Zimną masę krótko ubić mikserem, aż będzie puszysta, jaśniejsza i sztywna. Smarować kremem babeczki, dekorować malinami.
Smacznego!


źródło: ddtvn, bardzo stary odcinek, przepis spisany miałam na kartce (wraz z innymi, do których pewnie kiedyś wrócę ;-))

piątek, 14 września 2012

Chleb z dynią


W ciągu ostatnich tygodni popracowałam trochę nad blogiem. Nie zrobiłam dużo, gdyby skompresować czas, jaki poświęciłam na obróbkę niektórych rzeczy, usprawnienie innych, czy poprawki (notabene czysto 'kosmetyczne') - pewnie nie wyszłoby więcej niż dwa dni. Rozkładałam jednak pracę i codziennie robiłam jakieś drobnostki, aby nie poczuć się przytłoczoną, a także dlatego, iż nie chciałam bloga blokować. Zmieniłam trochę zdjęć, dodałam nowe etykiety (niektóre zawierają moje skróty myślowe, niektóre mogą być błędne, a ja tego jeszcze nie wychwyciłam, więc proszę o wyrozumiałość), przygotowałam jesienny szablon (zmienię na dniach)... Nic wielkiego, jak widzicie, niemniej jednak cieszę się, że wreszcie się za to zabrałam, bo odwlekałam te drobiazgi już tak długo i nigdy nie mogłam podjąć się 'posprzątania'.
A ostatnio jestem bardzo ograniczona czasowo. Nic specjalnego nie piekę, siedzę w książkach... Ale na chlebek zawsze znajdzie się kilka minut ;-) Dziś z dynią (uwierzycie? Po dodaniu mąki żytniej intensywny marchewkowy kolor zmienił się w delikatny pomarańcz, a po upieczeniu barwa całkowicie zniknęła). Niemniej jednak w smaku jest super, zniknął w tempie ekspresowym.


Składniki
  • 250 g puree z dyni (dodałam 280)
  • 200 g mąki żytniej typ 720
  • 250 g mąki pszennej typ 550
  • opakowanie (7 g) drożdży suszonych
  • łyżka cukru trzcinowego
  • czubata łyżeczka soli
  • opcjonalnie: kilka łyżek wody (ja akurat nie dodawałam)
Oba rodzaje mąki wymieszać. Dodać drożdże, cukier i sól, a także puree. Zagnieść elastyczne i miękkie ciasto (ok. 8-10 min.). Gdyby było zbyt suche dodać trochę wody. Przełożyć do natłuszczonej i wysypanej mąką miski, przykryć czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do podwojenia objętości (ok. 1-1,5 h). Ciasto odgazować, jeszcze raz zagnieść, przełożyć do foremki (u mnie silikonowa keksówka) i odstawić do napuszenia na ok. 40 min. Piekarnik nagrzać do 200 st. C. Chleb posmarować żółtkiem, mlekiem lub roztrzepanym jajkiem, opcjonalnie posypać ziarnami lub makiem. Piec ok. 1 h. Upieczony chleb postukany od spodu powinien wydać głuchy dźwięk.



źródło: zmodyfikowany przepis z książki "Domowa piekarnia" M. Zielińska

środa, 12 września 2012

Galette z nektarynką i borówkami


Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się takiego efektu.
Wzięłam do ręki książkę Nigelli, przekartkowałam, trafiłam na galette. Mówię - 'ot, takie ciastko. Trochę borówek, nektarynka, gotowe ciasto francuskie. Nic specjalnego, ale wszystko akurat zalega. Nawet konfitura morelowa jest otworzona'. Zbieg okoliczności, który przerodził się w jedną z pyszniejszych kompozycji tego sezonu. Miękka nektarynka, fioletowe borówki, gruba warstwa cukru pudru na maślanym, delikatnym, warstwowym spodzie... Och, musicie spróbować! 
Dodatkowo, chciałabym się pochwalić zdolnościami artystycznymi mojej Mamy. Na drugim zdjęciu dość dobrze widać jej szydełkową serwetkę. W domu mam wiele tego typu rzeczy, a także różnych kompozycji, vintage dodatków, oryginalnych zestawów, niespotykanych akcesoriów... Obie mamy na tym punkcie 'fioła', więc wpuszczenie nas do sklepu, oferującego tego typu wyposażenie kończy się nie tylko przyniesieniem do domu kolejnych, ale też zmianą wystroju (i wypadającą z szafek zastawą kuchenną... Chociaż ostatnio dużej części się pozbyłyśmy, sprawiając radość innym) :-)


Składniki
  • 1 paczka (ok. 375 g) gotowego rozwałkowanego ciasta francuskiego, rozmrożonego
  • 2 łyżki niskosłodzonej konfitury albo dżemu morelowego
  • 2 łyżki gęstej tłustej śmietany
  • 1 nektarynka, pokrojona na 16 cząstek
  • 125 g borówek amerykańskich
  • 2 łyżeczki cukru Demerara
Piekarnik rozgrzać do 220 stopni. Ciasto rozłożyć na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Konfiturę albo dżem wymieszać ze śmietaną i posmarować ciasto, zostawiając ok. 1-2 cm wolnego miejsca z brzegu. Ułożyć owoce na cieście, posypać cukrem* i piec 15 minut. Po upieczeniu Pokroić na kawałki i podawać. Najlepiej smakuje ciepłe :-)


* nie sypałam, po zrobieniu zdjęć oprószyłam cukrem pudrem


źródło: Nigella ekspresowo

wtorek, 11 września 2012

Overnight oats parfait - banana&pear


Niedawno miałam niezbyt przyjemną okazję przekonać się, że połączenie: gruszka+nabiał mi nie służy (chyba nigdy jeszcze nie bolał mnie tak brzuch!), jednak nie jestem z tych osób, które poddają się po pierwszym niepowodzeniu. Okazuje się, że wystarczy obrać owoc ze skórki ;-) Znalazłam więc dla nich nowe zastosowanie - imbirowy sorbet gruszkowy, zimna owsianka i słodki banan. Całość zespolona delikatnym aromatem cynamonu. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie smutne, jesienne skojarzenia (co z tego, że na dwa dni przyszły upały - to już nie to samo...), szczególnie gdy zajadam takie desery owinięta w kocyk, patrząc na krople deszczu wielkości grochu...


Składniki (1 porcja)
  • 1/3 szklanki płatków owsianych błyskawicznych
  • 1/3 szklanki jogurtu greckiego
  • 1/3 szklanki mleka bananowego (lub zwykłego + dodatkowe słodzidło i ulubiony ekstrakt, np. waniliowy)
  • łyżka syropu z agawy
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1/3 łyżeczki sproszkowanego imbiru
  • 1 duży, dojrzały banan
  • 1 duża, dojrzała gruszka
Wieczorem połączyć płatki, jogurt, mleko, cynamon, syrop z agawy w miseczce. Przykryć i wstawić do lodówki. Gruszkę obrać, wykroić gniazdo nasienne, pokroić w kawałki, przełożyć do foliówki i włożyć do zamrażalnika na noc.
Rano zmiksować zamrożoną gruszkę (najlepiej w food processor) z imbirem. W wysokiej szklance ułożyć powstały sorbet gruszkowy, na to wyłożyć owsiankę. Na wierzch położyć pokrojonego w plastry banana. Konsumować od razu ;-)

niedziela, 9 września 2012

Granola szarlotkowa


Nietrudno zauważyć, że wpadłam w pieczenie domowego muesli po uszy ;-) Od zawsze jednym z moich najulubieńszych posiłków (bo zajadam się tym połączeniem czasem nawet kilka razy w ciągu dnia) był jogurt + owoce + granola. Chyba nigdy nie wyleczę się z tego uzależnienia... Póki co nie zanosi się na to, więc żeby urozmaicić sobie jogurtowo-owocową miseczkę przygotowuję różne wersje muesli. Na jesienne, szare dni - rzecz jasna pachnące szarlotką. Bo z przyprawą do tegoż ciasta, cynamonem, rodzynkami i suszonymi jabłkami (najlepsze z własnego sadu, obierane przez Dziadka i również przez niego zasuszone. Poezja! Ale jeszcze muszę na nie poczekać...), odrobiną miodu, a także z orzechami włoskimi...


Składniki
  • 2 szklanki płatków owsianych (użyłam błyskawicznych)
  • szklanka otrębów owsianych
  • 2 łyżeczki cynamonu
  • 1 łyżeczka przyprawy do szarlotki
  • 2 opakowania (200 g) orzechów włoskich 
  • 2/3 szklanki płynnego miodu
  • 2 średnie jabłka
  • dwie garście suszonych jabłek
  • szklanka rodzynek
Płatki, otręby, cynamon i przyprawę, a także posiekane orzechy wymieszać w misce. Jabłka obrać, zetrzeć na tarce na drobnych oczkach i razem z sokiem wymieszać z miodem. Dodać do suchych składników i wymieszać. Przełożyć na blaszkę, prażyć w piekarniku (170 st. C) przez 30-40 minut. W trakcie pieczenia kilkukrotnie przemieszać. Po wyciągnięciu do granoli dodać rodzynki i suszone jabłka. Przechowywać w szklanym, suchym pojemniku lub zakręcanym słoiku.

sobota, 8 września 2012

Brownie z cukinią (beztłuszczowe)



Zastanawiam się, czy jakiekolwiek ciasto można nazwać "zdrowym"? Hm, zależy co pod tym pojęciem rozumiemy. Zakładam, że do składników "niezdrowych" zaliczyć można cukier, masło, białą mąkę, etc. Oczywiście można bawić się w tworzenie przepisów, które nie wymagają tych ingrediencji, jednak nie wiem, czy jest w tym jakikolwiek sens. Przecież wszystko można jeść w rozsądnych ilościach, a wtedy na pewno nie grożą nam żadne cywilizacyjne choroby, czyż nie?
Wracając jednak do ciasta - skusiłam się na nie, mimo że odbiega od tradycyjnego brownie. Nie ma w sobie ani grama tłuszczu (to dla przeciwników tradycyjnych słodkości i nadmiaru masła), jest za to napakowane startą cukinią, której zawdzięcza wilgotną strukturę. Warzywa nie czuć w cieście (czy to dobrze? Nie wiem, mnie by nie przeszkadzała), kakao bierze górę nad innymi składnikami. Bardzo, bardzo polecam, jest pyszne i wszyscy byli nim zachwyceni.


Składniki
  • 2 jajka
  • 200 g cukru
  • łyżeczka ekstraktu czekoladowego
  • szczypta soli
  • 60 ml sosu jabłkowego*
  • 150 g mąki pszennej
  • 45 g gorzkiego kakao
  • 1,5 łyżeczki sody
  • łyżeczka cynamonu (dodałam szczyptę)
  • 300-320 g cukinii, startej na drobnych oczkach i lekko odciśniętej z nadmiaru wody
  • szklanka groszków czekoladowych
Jajka roztrzepać. Dodać cukier, ekstrakt, sól i sos jabłkowy, wymieszać. W drugiej misce wymieszać mąkę, kakao, sodę i cynamon. Do suchych składników dodać mokre i cukinię, wymieszać. Dorzucić czekoladę, jeszcze raz wymieszać. Przelać do wyłożonej papierem do pieczenia kwadratowej foremki o boku 20 cm. Piec w 175 st. C przez ok. 30-40 min.


* sos jabłkowy to po prostu starte i ugotowane jabłko. Nie bawiłam się w gotowanie, starłam jabłko na drobnych oczkach, odmierzyłam odpowiednią ilość i dorzuciłam do mokrych składników



źródło: klik

czwartek, 6 września 2012

Niebieski sernik (bez pieczenia)


Sernik na zimno to coroczne 'must have' sezonu malinowego. Ten również miał być z malinami. Udałam się do sąsiadki, żeby kupić koszyczek (a sernikowa koncepcja już dawno była w mojej głowie, składniki w lodówce, brakowało tylko owoców). Okazało się, że jestem spóźniona - ostatnie 5 koszyczków kupił ktoś inny. Myślę - trudno. Mam jeszcze jeżyny (akurat zerwane :>) i borówki w lodówce. A różową galaretkę zamienię na niebieską!
I powstał kolejny sernik... Bo czy może być coś lepszego od spodu z maślanych herbatników (u mnie tym razem niekruszone, bo się zapędziłam i zapomniałam o pierwotnym pomyśle) i rozpływającej się w ustach kremowej masy serowej, przełamanej kwaskowatością fioletowych i niebieskich owoców, zanurzonych w słodkiej galaretce?
PS Do tego sernika nie potrzebujemy żelatyny, pod warunkiem, że użyjemy jak najtłustszej śmietanki i serka. To zapewni deserowi stabilność i bezproblemowość w krojeniu. Pamiętajmy, żeby nie dodawać za dużo owoców (bo może to przysporzyć trochę kłopotów z dzieleniem na porcje) i o tym, że sernik musi cały czas stać w lodówce!
PS2 Moja galaretka zastygła cudownie nierówno. Sernik przygotowywałam z myślą o gościach, lodówka była zapchana i nie mogłam go zmieścić. W końcu się udało, ale pod kątem. Trudno, i tak był smaczny :-D


Składniki
  • 125 g herbatników Digestive lub innych pełnoziarnistych
  • 75 g miękkiego masła
  • 300 g zmielonego sera śmietankowego
  • 80-100 g cukru pudru
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 1/2 łyżeczki soku z cytryny
  • 250 ml bardzo gęstej, tłustej śmietany (min. 36%, najlepiej double cream)
  • po ok. 200-250 g borówek amerykańskich i jeżyn
  • 1-2 galaretki (u mnie niebieskie) + gorąca woda
Herbatniki zmielić na drobne okruszki i wymieszać z masłem (najlepiej w malakserze). Dno tortownicy o śr. 23 cm (zrobiłam w 26, była trochę za duża) wysmarować grubo masłem i wcisnąć przygotowane herbatniki. Wyrównać. Twarożek utrzeć z cukrem pudrem, ekstraktem, sokiem z cytryny. Śmietanę ubić na sztywno i dodać do twarożku. Masę przełożyć na przygotowany spód, wyrównać. Maliny rozłożyć na serniku. Galaretki rozpuścić w połowie podanej na opakowaniu ilości gorącej wody*. Ostudzić, tężejącą wylać na maliny. Przykryć i schłodzić przez 6 h w lodówce.
 
* jeśli używamy 1 galaretki (na 1/2 l wody) - połowa podanej na opakowaniu ilości wody to 250 ml;
jeśli używamy 2 galaretek - rozpuszczamy je razem w 500 ml wody


źródło: modyfikacja przepisu Nigelli na "Sernik czereśniowy" z książki "Nigella ekspresowo"

poniedziałek, 3 września 2012

Waniliowe cukrowe serduszka (maturzystki)


Stało się. Powędrowałam dziś rano do szkoły, aby po raz ostatni w życiu rozpocząć naukę w tradycyjny sposób, we wrześniu. Za rok nie będzie już tak samo, za rok najprawdopodobniej będę wstawać przez ten miesiąc z bratem, podwozić go na lekcje, a siebie przygotowywać na opuszczenie rodzinnego gniazdka i szukać wyposażenia do mieszkania.
Ale wracając do rzeczywistości - wychodzę z założenia, że początki należy sobie umilać. Więc, żeby wszystko potoczyło się w tym roku tak, jakbym sobie życzyła, przygotowałam słodkie, malutkie serduszka, obtoczone w chrupiącym między zębami cukrze, z kropeczkami wanilii, wspaniale współgrające z kawą. Ach!


Składniki
  • 300 g mąki pszennej
  • 150 g masła
  • 100 g cukru pudru
  • 2 łyżki śmietany
  • jajko
  • ziarenka z 1/2 mięsistej laski wanilii
  • roztrzepane jajko do smarowania
  • cukier do obtaczania
Mąkę posiekać z masłem. Dodać cukier puder i wanilię, wymieszać. Wbić jajko, dodać śmietanę i zagnieść ciasto. Rozwałkować na posypanej mąką stolnicy na placuszek grubości 1/2 cm, wykrawać ciasteczka. Smarować rozkłóconym jajkiem, obsypywać cukrem (ja w nim po prostu "moczę" ciasteczka). Układać na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce. Piec w 200 st. C, aż się zezłocą (w zależności od wielkości ciastek będzie to trwało dłużej lub krócej - od 8 min. do 12-15).



źródło: książka "Nastolatki gotują"

niedziela, 2 września 2012

Serdecznie zapraszam!


Opierałam się długo, ale doszłam do wniosku, że wystarczy.
Od dziś zapraszam na oficjalną stronę Słodkich inspiracji na FB.


Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli!
Magda

sobota, 1 września 2012

7 faktów o mnie

Przede wszystkim przepraszam, że w ciągu ostatnich dni miałam takie opóźnienia w moderowaniu komentarzy - za dużo rzeczy było do zrobienia.
Do rzeczy. Zostałam nominowana do blogowej zabawy (przez Bryśkę, justkę, kuchcikOlę, Alę, Bernadetę i Renę), za co bardzo dziękuję!

Ponieważ jednak jestem taka opóźniona - nagnę trochę zasady, przymknijcie oko. Chyba nie ma już blogów i blogerów oczywiście, którzy nie brali udziału w zabawie. Jeśli jednak się mylę - zapraszam do zabawy wszystkich!


7 info o mnie (mam nadzieję, że się nie powtarzają z wcześniejszymi, z innych zabaw)
  1. podobnież moja Mama, będąc ze mną w ciąży, marzyła o tym, żebym była blondynką ze skośnymi oczami (do dzisiaj nie wiem, czy mówi tak, żeby mnie pocieszyć - uwielbiam ogromne oczy i przez całe gimnazjum miałam okresowe napady płaczu związane z wielkością moich gał :> - czy faktycznie to było jej marzenie)
  2. nie dogaduję się z dziewczynami, a w zasadzie one ze mną - mam tylko kilka dobrych koleżanek, reszta jest ciągle o coś zazdrosna i tworzy wyimaginowane problemy
  3. jestem uzależniona od herbaty i kawy (o ile od tej drugiej robię sobie czasem odwyk, o tyle od herbaty - nigdy)
  4. uwielbiam zwiewne sukienki, buty na obcasach (co z tego, że już w warunkach standardowych większość chłopców sięga mi do biustu - po prostu u mnie w szkole jest deficyt osobników płci męskiej, nie wspominając już o tym, że 93% z nich cierpi na karłowatość), groszki, kokardki, kropki, serduszka, kwiatuszki, sweterki, pastelowe, pudrowe kolory, spódniczki, falbanki, etc.
  5. przerobiłam już chyba wszystkie zawody związane ze studiami medycznymi i wymyśliłam sobie tryliard specjalizacji - obecnie (mimo dezaprobaty wszystkich znajomych, zarówno moich, jak i moich rodziców), jestem na etapie psychiatrii i neurologii (bo zainteresowała mnie neuropsychiatria)
  6. od kilku lat kocham Freddiego M. i nie zanosi się na to, aby ta miłość kiedyś się ulotniła ;-) 
  7. notorycznie prowadzę konwersacje z moją zwierzyną

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...